Gdyby kogoś trzeba było przekonywać, że w motoryzacji każda dekada rządzi się zasadą "pogoni za modą", to prawdopodobnie ten ktoś pochodzi z Marsa. Obecna dekada - oprócz pogoni za napędem elektrycznym, przymusowym montażem asystentów kierowcy, androidyzacją systemów audio i szukaniem drogi do samochodu autonomicznego - prezentuje trendy na dodatek "pięknościowy". Tu rzecz będzie o LED-owych lampach.

A światła LED mają do siebie to, że można coraz odważniej poczynać sobie przy dizajnie kloszy reflektorów, wydłużając je i zwężając bez obaw o wypalanie odbłyśników i usterki jak za czasów Alfy 156 czy Fiata Punto II. Fakt, że rozmaite IntelliLuxy są drogie, ale wizualnie to bajer pierwsza klasa.

Ostatnio w drodze powrotnej do domu miałem okazję być "ścigany" przez Renault Megane hatchback. "Z lamp przednich" oglądanych z perspektywy wstecznego lusterka nie mogłem do końca być pewny, czy to nie Talisman; dopiero po zakończonym wyprzedzaniu zobaczyłem kompaktowe rysy pięciodrzwiowego nadwozia. I tutaj cała sekwencja skojarzeń, co przypominają misternie "zawinięte" LED-y - przednie kojarzą się z baranią głową , a tylne, niemal łączące się (znaczek Renault oddziela je) wyglądają jak... dżdżownice .

Wpis jak wpis, od przeczytania można usnąć. Ale nie byłbym sobą, gdybym zapomniał zadedykować go najsłynniejszemu portalowemu Użytkownikowi omawianego samochodu...