Zacznijmy od plusów.

Klima napełniana 3 tygodnie temu pięknie działa, nawet w te ostatnie upały. Jeżeli czynnik coś ucieka, to nieszczelności nie są duże. Szykowałem się na to, że w tej Megance klimy mieć nie będę, a tu miła niespodzianka

Drugim plusem jest wymiana termostatu - wreszcie działa jak należy, i mam nadzieję, że po jego wymianie znacząco spadnie spalanie, bo 8 litrów w trasie to jakaś masakra. Tyle to paliła moja Brera, tylko, że ona miała 210 KM a nie 75.
Z samą wymianą termostatu nie było jednak łatwo, choć sprawa wydawała się banalna. Najpierw pół dnia męczyłem się z zapieczonymi śrubami, w końcu poddałem się i musiałem skorzystać z pomocy mechanika.
Jak w końcu udało się dostać do termostatu, to okazało się, że ten który kupiłem okazał się za duży, pomimo, że wg numerów miał być dobry. Druga próba kupna okazała się już trafiona.

Niestety auto wymaga ciągłej opieki, i powoli przestaję mu ufać. Kilka razy niepokój wzbudziły we mnie wskazania komputera odnośnie niskiego poziomu oleju silnikowego, pomimo iż cały czas wcześniej wskazania były maksymalne. Na bagnecie jest ok, a wskaźnik poziomu oleju znów zaczął wskazywać poprawne wartości.

Najgorsza jest jednak ostatnia przypadłość. Na początku myślałem, że wrzuciłem niechcący wsteczny, i zamiast do przodu ruszyłem do tyłu, ale po kolejnych takich przypadkach nie mam już wątpliwości - jest kolejna awaria. Tylko czego? Skrzyni, wybieraka, sprzęgła?
W każdym razie muszę coś z tym robić, bo jest to niebezpieczne - ruszając na światłach nie wiem czy pojadę do przodu czy do tyłu, jak już mi się to kilka razy zdarzyło...

Nie chcę być złym prorokiem, ale coś ta Meganka zaczyna mi przypominać moją Tigrę, a to nie wróży dobrze...