Zasnąłem na autostradzie o godzinie 17-tej w lato kilka lat temu. Miałem szczęście, obudziłem się w momencie gdy auto zjechało na pobocze. Otworzyłem oczy i lekko skontrowałem kierownicę. W tym czasie żona się obudziła i przerażona powiedziała "zasnąłeś". Zanim auto zareagowało na skręt kół. Musnąłem barierę (ułamek sekundy = ok. 10 m) - snop iskier jak ze szlifierki i bdrzęk urwanego lusterka, które walnęło w boczną szybę. Wróciłem na pas jezdni, wtedy zahamowałem i zjechałem na pobocze. Bok auta z dziurami wypalonymi jak po ostrzale, blachy powgniatane. Ale można było jechać, opony wytrzymały. Byłem szczęśliwy że nikomu się nic nie stało, cała rodzina bez szwanku. Dopiero później dowiedziałem się jakie błędy popełniłem: wsiadając do auta o 9-tej byłem zmęczony, jechałem bez przerwy, jedyny przystanek to kolejka na granicy. Pomimo znużenia nadal jechałem. Mózg już nie funkcjonował gdy żona i dzieci spały. Teraz już takiego błędu nie robię. Zatrzymuję się co 2-3 godziny, gdy czuję znużenie na 5 minut rozprostowac nogi, napić się kawy. Tak uczą na kursach bezpieczna jazda. W warsztacie powiedziano mi, że mogło być znacznie gorzej. Mogłem się "przykleić" do bariery i każdy bok byłby zmasakrowany, następnie oderwałbym się i albo koziołkował na autostradzie albo wpadł do rowu.
Też są przypadki, że po obudzeniu raptownie skręca się kierownicą w prawo i ląduje w rowie i tam się koziołkuje. Właściciel warsztatu miał przypadek: jechał na zmianę w Niemczech, gdy była kolej jego znajomego, to zobaczył, że kierowca nie reaguje i nie zmienia pasa, aby ominąć tira. Jako pasażer zaciągnął hamulec ręczny i się uratowali. Jego znajomy był w podobnym stanie jak ja, mózg nie reagował - spał. Inny przypadek: jeden gość musiał jechać do Szwajcarii, poprosił kolegę, aby jechali we dwóch i będą się zmieniać. Niestety kolega zasnął na autostradzie. Samochód do kasacji, im się nic nie stało, jeden miał rękę w gipsie. Mój kuzyn jechał całą noc z Niemiec, rano za dnia kuzynka z mężem zatrzymali się na postój. On pojechał dalej, zasnął i rozbił się - zginął na miejscu. Kuzynka za chwilę dojechała, trudno opisać co przeżyła. Następna historia: tirem jechało dwóch kierowców. Zmieniali się co jakiś czas. Doszło do kolejnej zmiany w nocy na trasie nr 12 w Gielniowie. Kierowca ujechał 2 km zjechał na prostej drodze do rowu, zasnął i zginął. Pasażer przeżył. To tyle o zasypianiu za kierownicą. Nie ma mocnych na sen. O mojej jeździe nocą będzie kiedy indziej. Wszystkim życzę szerokiej i bezpiecznej drogi.