W związku z mijającą przedwczoraj ósmą rocznicą zakupu Peugeota postanowiłem pokrótce przedstawić wydarzenia z jego udziałem, które miały miejsce w ostatnich miesiącach.

Nie będzie tego wiele, gdyż minione tygodnie stanowią okres z rekordowo małą ilością pokonanych kilometrów. W bieżącym roku było ich zaledwie 1348, a perspektywy są jeszcze gorsze, ponieważ nabyta w lutym Dacia Duster powoduje rozłożenie wyjazdów na dwa auta. Zresztą liczba samych przejażdżek też radykalnie zmalała wskutek panującej pandemii koronawirusa i związanego z tym zamarcia czynności prywatno-zawodowych - np. pięciotygodniowa pauza w dojazdach do pracy!

Chyba jedynym plusem powyższej sytuacji jest drastyczny spadek wydatków na utrzymanie "Peżoka". Wyjątkowo niskie ceny paliwa oraz niespotykana dotąd przerwa w pozostałych nakładach eksploatacyjnych (od 15.12.2019 r. do 17.04.2020 r.) sprawiły, że niemal zapomniałem o potrzebie łożenia na pojazd.

W międzyczasie bezkosztowo, bo samodzielnie wymieniłem m.in. zestaw kół na letnie, przyjrzałem się kondycji hamulców i amortyzatorów, odkurzyłem wnętrze, umyłem nadwozie oraz zmieniłem oślepiającą żarówkę świateł mijania. Niestety osobiście przyczyniłem się także do obcierki zderzaka wywołanej zbyt energicznym wjazdem do garażu. Stało się to na fali radości z narodzin pierworodnego dziecka.

A propos. Mimo dysponowania już "Daćką" to właśnie "207-ce" przypadł w zaszczycie honor odbioru mojego syna ze szpitala. Jakby nie patrzeć Peugeot na zawsze zostanie pierwszym samochodem, jakim kiedykolwiek podróżował.

Z bardziej powszednich kwestii, w zeszły piątek praktycznie z marszu udałem się do SKP celem załatwienia "niezbędnych spraw życia codziennego", tj. uzyskania nowej pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Poza uzasadnioną okolicznością opuszczenia domowej izolacji sporą atrakcję stanowił przejazd przez ścieżkę diagnostyczną w roli kierowcy. Zgodnie z przewidywaniami przegląd zakończył się pomyślnie. Prócz stempla i autografu pracownika stacji otrzymałem również wydruk z maszyny pomiarowej, bańkę płynu do spryskiwaczy, talon na darmowe odgrzybianie układu klimatyzacji oraz butelkę piwa.

Z kolei dziś opłaciłem jedną z dwóch rat odnowionego ubezpieczenia OC, NNW i P-KR. Tym razem wybrałem płatność w transzach, bowiem zapadła decyzja o sprzedaży "Peżoka", a według przepisów, w chwili zbycia pojazdu obowiązkowa polisa przechodzi wraz z nim na rzecz kupującego.

Początkowo planowałem rozstać się z autem najpóźniej do połowy kwietnia, by uniknąć niepotrzebnych kosztów, ale nałożone poprzez rząd ograniczenia przemieszczania się spowodowały, iż na motoryzacyjnym rynku wtórnym pojawił się totalny zastój, a więc nie było sensu publikowania ogłoszenia oraz ponoszenia ryzyka zarażenia się SARS-CoV-2 od przygodnie spotkanego człowieka.

Mam nadzieję, że kolejny wpis powstanie w dużo lepszym i bezpieczniejszym dla nas wszystkich czasie, bez wszechobecnego strachu oraz surowych restrykcji.