Mając w pamięci przykre doświadczenia z przeszłości, z lekkim niepokojem oczekiwałem nadejścia chwili, w której będzie trzeba pojawić się na Stacji Kontroli Pojazdów.

Wprawdzie termin kolejnego badania technicznego wypadał dokładnie za dwa dni, ale postanowiłem nie czekać na ostatni moment i stawić czoła wyzwaniu już dziś. W końcu i tak by mnie to nie minęło, a w razie jakiegoś niepowodzenia pozostałby jeszcze czas na wdrożenie odpowiednich kroków zaradczych.

Niemniej nie zamierzałem poprzestać wyłącznie na snuciu domysłów oraz planów. Stąd przed przystąpieniem do testu zadbałem o każdy detal, żeby diagnosta nie miał do niczego uwag. Aby wyeliminować celowe "czepiactwo" zadzwoniłem nawet do kuzyna, by ten mi towarzyszył podczas wizyty w OSKP.

Jak się później okazało zastosowane przeze mnie środki ostrożności były mocno nieadekwatne do sytuacji, gdyż stan techniczny Polo jest więcej niż dobry. Żaden z poddanych próbie komponentów nie wykazał nadmiernego zużycia, a co za tym idzie, nie ma potrzeby wymiany lub naprawy czegokolwiek.

Mało tego, kontroler pokusił się wręcz o stwierdzenie, że jeżeli auto będzie nadal w ten sposób eksploatowane, to posłuży jeszcze z 10 lat, bo ówczesne Volkswageny były niezwykle solidne.

Szkoda tylko, iż słowa te nie mają mocy sprawczej, przekładającej się na możliwość długookresowego (najlepiej dożywotniego) podstemplowania dowodu rejestracyjnego.