Pogoda specjalnie nas nie rozpieszczała w ostatnim okresie i czytając od czasu do czasu wpisy,czytam w jaki sposób można spędzić kilka wolnych dni.To że nie przepadam za grillem i to co z nim związane czy że w tym okresie nie zapadła decyzja o odwiedzinach rodzinnych czy wyjeździe turystycznym,wcale nie przeszkodziło mi w tym aby czas poświęcić dla mojego leciwego samochodu. Kupiłem Primerę ze szpetnym wgniotem na prawym błotniku.To właśnie wraz z bratem postanowiliśmy zrobić.Czas to było głównie to co należało poświęcić. Reszta to koszt około 60 złotych i to dosłownie.
Aby nie bawić się w oklejanie auta czy jakieś dziwne "odcinanie" aby nie widzieć ewentualnych różnic,skłoniło nas do zdjęcia całego błotnika.Wypada dodać że ceny na wolnym rynku błotników do tego modelu są o ile mowa o oryginale w cenie kilku stów a więc i to usprawiedliwia podjętą decyzję.Czas? Dwa dni jako że po zdjęciu i wstępnym wyklepaniu,nałożony szpachel musiał zostać obrobiony a następnie podkład też musiał wyschnąć.Drugi dzień to lakierowanie i to kilkukrotne.W końcu robiłem swój samochód.Warto tu zaznaczyć jak ogromną pomocą jest dobrze "wypasiony" garaż z niezbędnym sprzętem czy narzędziami.Kilka śrubek, parę wkrętów i po problemie.Pamiętam naturalnie że auto jest z rocznika 2000 ale to nie przeszkadza aby nawet w taki sposób nie odwdzięczyć się za codzienne wożenie dupska. Satysfakcja gwarantowana a o gustach podobno się nie dyskutuje.