Dzisiaj z samego rana, tzn. o godzinie 5 wyjechałem z Sosnowca do Wrocławia. Przed samym wyjazdem zatankowałem autko do pełna. Później uzupełnię dziennik kosztów. Cała droga to była praktycznie trasa. Początkowo była to droga S86, później zjechałem na autostradę A4. Postanowiłem że sprawdzę jakie spalanie ma moja Thalcia. Jako, że o ile dobrze pamiętam, w przepisach drogowych prędkość max. na autostradzie wynosi 140 kmph taką też prędkość starałem się utrzymać, chociaż ze wskazanie bardziej na 150 kmph. We Wrocławiu miałem być o 8.30 więc w trasie robiłem sobie postoje na kawkę i papieroska. Po dojechaniu na miejsce szczerze mówiąc nie byłem zmęczony. Jechało się spokojnie, droga prawie pusta, tiry o dziwo się nie wyprzedzały więc drogowy luksus. Zwężeń i remontów nie było. Na miejsce dotarłem po 2.5 godziny. Klima ładnie początkowo grzała, potem chłodziła, radyjko grało czysto. Jedynie ilość zabitych owadów.
W drogę powrotną wybrałem się już po 9. Wyjazd z Wrocławia, z dzielnicy Oławica (?) była troszkę tragiczna, bo na odcinku 7,5 km były trzy czy cztery zwężenia i ruch wahadłowy, jednak po wyjeździe na autostradę wszystko wróciło do normy. Tym razem nie było jednak tak różowo. Gdy człowiek się rozpędził i już się fajnie jechało wtedy jakiś wspaniały kierowca TIR-a nabrał ochoty do wyprzedzenia drugiego i trzeba było zwalniać. Czas powrotu w stosunku do dojazdu wydłużył się o prawie 30 minut. Rozumiem tych ludzi że są w pracy i ciężko jest rozpędzić taki pojazd, jednak czasami należałoby spojrzeć czy coś się nie zbliża z tyłu. Wszyscy wiemy jak szeroka jest A4, dwa pasy i to wszystko.
Oczywiście od razu poznałem że jestem w województwie śląskim, natężenie ruchu się zwiększyło i tempo jazdy spadło.
Przyznam szczerze że Thalcia zdała egzamin z jazdy w trasie na 5. Średnie spalanie wg. komputera pokładowego to 6 l /100 km, byłoby mniejsze gdyby nie to że co chwilę trzeba było hamować i rozpędzać ponownie samochód.
Wieczorem uzupełnię dziennik kosztów.