Ostatnio sporo się czyta o tym, że opony zimowe to przeżytek, że wielosezonowe lepsze, a w zasadzie to i na letnich przy naszych zimach da się jeździć.
Jako niedowiarek postanowiłem dzisiaj przy okazji zmiany opon z letnich na zimowe zrobić drobny subiektywny test.
A więc warunki i założenia:
1. pogoda dzisiejsza, temp. 6 stopni, jezdnia mokra, lekki deszcz.
2. samochód Seat Mii - lekkie miejskie jeździdełko 60 konne.
3. opony letnie Continental Ecocontact 3 (4-ro letnie po przebiegu ok. 18 tys.) 175/65R14
4. opony zimowe Kleber Krisalp HP2 (4-ro letnie po przebiegu ok. 8 tys.) 175/65R14
5. prędkości 50-60 km/h

Pojechałem najpierw na letnich, mam kawałek dwupasmowego dobrego asfaltu, potem małe dosyć ciasne rondo. Przy ruszaniu ASR raczej nie reagował, ABS przy hamowaniu dosyć lekko się odzywał a ESP na rondzie wcale nie zadziałało.
Dla testów trzy nawroty.

Potem szybko do garażu zmieniłem koła na zimowe i ten sam odcinek w tych samych warunkach.
Od razu czuć różnicę start i ASR miga, hamowanie dziwne wrażenia jakby trochę słabiej ABS wyczuwalne ale też niezbyt agresywnie, natomiast wjazd na rondo spowodował uruchomienie ESP w łuku i było to dosyć niespodziewane.

Nie chciałbym wyciągać zbyt pochopnych wniosków ale na moje oko to te konkretne zimówki jak na dzisiaj panujące warunki są po prostu mniej pewne i trzeba bardziej uważać głównie na łuku i przy hamowaniu.