I. Jak każdy towar czy narzędzie, pojazd zwany samochodem osobowym ma opakowanie stworzone przez stylistów. Publiczność ocenia jego wygląd, a klienci to kupują. Dlatego chętnie czytam komentarze dotyczące estetyki auta - nie tylko w wydaniu internetowych fanów motoryzacji, ale też właścicieli, gdyż oni to kupili. Podobnie jak zdania dziennikarzy.

II. Jest coś szczególnego w przypadku Civica X. Fanem modelu jestem od chwili debiutu VI generacji, która dumnie nosiła też znaczki Rovera w modelu 400. Z zastrzeżeniem, że tylko liftback i kombi, gdyż sedan i hatchback 3d. były z innym, brzydkim przodem. "Ufo", czyli VIII generacja najlepiej pasowała mi w nadwoziu hatchback - sedan znów był "inny". IX posiadam i lubię - wersja kombi z dyskusyjnym dizajnem też do mnie przemawia.

3. Natomiast X od chwili pokazania prototypu (pisałem o nim bloga) znów stał się kontrowersyjny. Liftback przypomina Sportbacka, sedan jest proporcjami też do liftbacka dziwnie podobny - zupełnie nie jak emerycki sedan. Na forach mocne są opinie przeciwników modelu. Dziennikarze też piszą w tym stylu - a jeśli ktoś jest zdecydowanie na tak, wyraża to powściągliwie. Red. Wojciech Sierpowski stwierdza nawet: "nie akceptuję obecnej linii nadwozia".
Problem w tym, że ja miałem tak samo, gdy przytrafiło mi się jeździć Civem X, o czym znający poprzedni blog Zastępczego Czarnego doskonale wiedzą. Emocje z nim związane określają mocne przymiotniki: chaotyczny, przykuwający, ...wulgarny?
I niestety, ale tę generację muszę ostatecznie zapamiętać jako wizualnie mniej udaną. Podobnie jak to lakonicznie stwierdził mój Brat, gdy jeszcze jeździł IX: "ta nowa nie podoba mi się".