Honda Civic X - dla tych, którzy nie polubili się z drugim wcieleniem UFO to okazja, aby odetchnąć z ulgą od koncepcji kosmicznego jaja (tak jest, na Ciebie patrzymy, Piotrek). Patrząc na pierwsze oficjalne zdjęcia możemy powiedzieć, że jest dobrze - jeśli nie chcemy, by japoński kompakt z którejkolwiek strony przypominał Golfa czy innego Leona. Nie przypomina. Nie jest bezpłciowy jak Skoda Rapid ani do bólu perfekcyjny jak Peugeot 308, w którym producent "zrobił Golfa".

Inni mogą być zawiedzeni - fani kształtu "ufo" powiedzą, że jednobryłowe nadwozie odchodzi i zaczną wysyłać Hondzie gify: "nie idźcie tą drogą". Fani grzecznej sylwetki wygarną, że "maska się nie zamyka", a linia boczna trąca Lancerem Sportbackiem i... Polonezem Reaktywacją, którego oprócz poważnych wizualizacji nikt na żywo nie widział.

Póki co, jest Honda Civic. Bardzo oryginalna, bardzo w panującym stylu Hondy, bardzo w modzie na downsizing (silniki tylko benzynowe turbo z małej pojemności, i jeden "własny Diesel") i bardzo podzielająca opinie. Dopracowana w kabinie i w paru detalach, co sugeruje cenę wywoławczą w salonie na poziomie 80 tysięcy "na start". Minimum.


Piszę o niej dlatego, że przy okazji targów motoryzacyjnych w Paryżu pewnie będziemy palić się do komentowania niektórych ciekawych premier. A tak zupełnie na marginesie: pamiętam równoczesny debiut pierwszego UFO (Civic VIII) oraz Fiata Grande Punto. Lubię oba. I o ile od 2005 roku Civica oglądamy już w X odsłonie, o tyle "kropka" od Fiata niezmiennie nie chce tanio ściągnąć skóry. Uważam, że trwa to za długo i niecierpliwie wyglądam następcy.

Na deser załączniki zdjęć. Honda w formie - jedni będą szukali nawiązań czerpanych z Multipli i Rodiusa, inni powiedzą że przeciętny ten Civic, a fani modelu dopatrzą się nawiązań do Ferrari FF w długim pysku i tylnych wydatnych błotnikach... Mnie jeszcze przychodzi na myśl tył rodem z aktualnej generacji Focusa RS - jakby Honda chciała pokazać Fordowi, że można zamiast jednego wielkiego spojlera wozić na tylnej klapie dwa mniejsze...