Witam,

w tym tygodniu, niepostrzeżenie przekroczyłem Toyą 100000 mil, czyli jakieś 160000 km.

Dużo? Mało?

Daje to jakieś 75000km od zakupu niecałe dwa lata temu.

Na taki wynik złożyło się wiele czynników.

7 wyjazdów do Polski (999 mil w jedną stronę)

1 wyjazd na południe Francji (w sumie 2500 mil)

Codzienne dojazdy do pracy i lokalne wycieczki (w tym wyjazdy na daleką północ do WildPolisha)

Jak wyglądają koszty?

Zestaw opon wielosezonowych.

6 zmian oleju i filtrów.

Jeden zestaw klocków i tarcz hamulcowych.

Road TAX, ubezpieczenie i jeden przegląd rejestracyjny.

Obecnie planuję serwis Toyoty.

Dosyć duży.

Potrzebne bedą klocki i być może nowe tarcze.

Serwis klimatyzacji i chyba popieszczenie silniczka krokowego lub przepustnicy - bo ostatnio odrobinę obroty falują na luzie (P i N).

No i oczywiście olej i filtry.

Ostatnio słyszę też delikatne stuki w przednim zawieszeniu - mam nadzieję, że to nie maglownica - niestety drogi w UK potrafią zniszczyć każdy "zawias".

Niby nic, ale mój mechanik odwalił BREXIT i się zwinął na Mazury więc jestem póki co na lodzie....tzn. na łasce przygłupawych, angielskich wymieniaczy i nieco bardziej kumatych cwaniaczków z bloku wschodniego.

Co mogę powiedzieć po takim przebiegu?

Nadal jestem zadowolony z praktyczności, przestronności, wygody i komfortu.

Życzyłbym sobie nieco więcej mocy....ale to już tak jest z autami, zawsze chce się więcej.

Spalanie z całego tego dystansu wyniosło 8.1L/100km.

Czy kupiłbym Verso raz jeszcze?

Gdybym był sobą z 2017 roku z małym dzieckiem i malutkim dzieckiem (czytaj wszędzie z wózkiem) -TAK.

A dzisiaj?

Dziś chyba szukałbym mocnego kombi (Mazda 6, BMW 5).

Na sedana jeszcze nie czas. Choć Giulie coraz tańsze z drugiej ręki....