Nabyłem i z miejsca pokochałem... Co tu dużo mówić, piękne auto, robiące wrażenie na wszystkich, wiarkach i niedowiarkach...

Corsina wozi mnie od dwóch lat i gdyby nie zjadająca płytę podłogową i nadwozie korozja, nie mógłbym o niej powiedzieć złego słowa. Powiem więcej, jak na auto z rocznika 93' (czyli prawie pełnoletnie!), wytrzymała wiele nieprzewidzianych "atrakcji" jak np. centralny dzwon w tyłek przez rozpędzonego, zagapionego kierowcę Nissana Navarry w wersji Pick-Up (wgniótł się pas tylny pod zderzakiem, zakleszczyła się tylna klapa, a zderzak cały!), "drobne" przytarcie lewego błotnika, przez nieuważnego kierowcę jakiejś śmieciary, czy innej betoniary. We wszystkich tych "przygodach" Corsiarka wracała do domu o własnych siłach, a co najlepsze, zderzaki za każdym razem wyglądały na nieruszone! Jeśli chodzi o tę część karoserii, to muszę przyznać, że w Corsie B jest ona naprawdę wytrzymała, czego nie można powiedzieć o progach i dolnych partiach nadwozia. Przez jedną zimę (2009) posypało się toto, jak spróchniała płyta paździerzowa, wystawiona na deszcz...

Poza tym, częsta wymiana łożysk (huczą), pocący się silnik (ponoć dosyć częste w tym modelu), problemy z pompą paliwa, a raczej z koszykiem mocującym ją w baku, przez co pompa lata po zbiorniku, łapiąc często powietrze, zamiast benzyny.

Autko jak widać poobijane, z przeszłością, można powiedzieć, weterana szos, ale jeździ i to całkiem żwawo, a na pewno nie gorzej niż jego pozostali rówieśnicy.