Nie wiem jak to w końcu jest z tymi opiniami o zawieszeniu Fiata. Ja nie narzekam, serio. Zobaczcie sami Marysią przejechałem ponad 50kkm od chwili zakupu, miała wtedy 246kkm. Od zakupu wymieniłem z zawieszenia tylne sprężyny (Kayaba kupiłem), bo jedna pękła na moich domowych dziurkach, czyli w Łodzi. Łączniki stabilizatorów (auto kupiłem bez nich całkowicie), kupiłem Febi, które zdechły ponownie po jakiś 10-12kkm od wymiany. Wtedy mechanik mi kupił jakieś chińczyki, mówiąc że jak chce dobre to tylko takie (22zł/szt) i służą mi do dziś, czyli jakieś 40kkm od wymiany. Do tego końcówki drążków kierowniczych też wymieniłem. Kupiłem Monroe. Mniej więcej wtedy też zmieniałem przedni prawy wahacz.

I to wszystko. Więc jak to w końcu jest z tym słabym zawieszeniem, bo jakoś nie odczuwam tych awarii ponad miarę. Może to jest tak, że kupując najtańsze elementy to ich jakość jest niska? Hm?
Serio, czy taka częstotliwość wymian jest duża w 17 letnim aucie już z około 300 kkm nastukanymi?
Co sądzicie?