Tak siedzę sobie za tym szklanym ekranem (LCD ale szklany lepiej w tym miejscu brzmi) i dochodzę do nie wiem czy ciekawego ale chyba słusznego wniosku. Jak jestem w błędzie to mnie naprostujcie.

Od kilku lat śledzę Wasze relacje związane z Waszymi doświadczeniami z motoryzacją. Przeczytałem ich już - mogę śmiało powiedzieć - kilka tysięcy. Są to przede wszystkim zachwyty na temat Waszych aut, opisy serwisowań, czyszczenia mycia, modernizacji i kij wie czego jeszcze. Są również opisy tras wakacyjnych, wypadów za miasto jak również różnego rodzaju sytuacji na drogach. Wszystkiego tu nie wymienię, bo nie o to tutaj chodzi.

Sporadycznie jednak, może dwa czy trzy razy spotkałem się z opisem kolizji z Waszym udziałem. Nigdy nie spotkałem się z opisem poważnego wypadku czy wręcz jakiejś tragedii. Nie wiem czym to spowodowane. Może tym, że wskutek takiej sytuacji tracimy nasze auta i nie ma o czym już pisać? A może wskutek niejednokrotnie utraty zdrowia nie mamy ochoty na podzielenie się tym z innymi? A może nie chce się w ogóle już gadać o samochodach? Może nie chce się nam już po prostu żyć?

Choć w mojej głowie urodził się jeszcze jeden powód, trochę bardziej pozytywny, dzięki któremu nie ma pratycznie takich wpisów an aWc. A może my tu na tym portalu jesteśmy już tak świadomymi kierowcami, z taką kulturą jazdy, że takie sytuacje po prostu nam się tak często nie zdarzają?

Oświećcie mnie, bo nie będę mógł dziś spokojnie spać!

Pozdrawiam wszystkich, którzy doczytali do końca moje wynurzenia