[wpis z odzysku]

A tutaj zbiór fotek z Egeru i okolic aż po Miszkolc, niestety poglądowych wyszło zbyt mało, a więcej rodzinnych niestety więc nie mam jak oddać klimatu tego miasteczka (a nie lubię zapożyczać od innych) słynącego z produkcji wina znanego u nas pod nazwą "Bycza Krew", a oficjalnie zwanego Egri Bikaver, które wcale nie jest najlepszym z win jakie produkują. Lokalne wina (również młode) czasami nawet bez etykiety jakie tam w okolicznych winnicach można kupić za niewielkie pieniądze nawet wiadrami, aż prosi się aby zatrzymać się przynajmniej na trzy dni żeby je poznać, a później być sprawnym do dalszej jazdy (we wszelkie posiadne naczynia wina naleją, a jak ich zabraknie to dadzą własne za niewielką opłatą) tak więc można brać na wynos. Ale przyznam szczerze, że te wina lepiej smakują tam na miejscu niż po przywiezieniu do domu (sprawdzone). Te trzy dni pobytu, o których wspominałem to nie przesada. Warto! To miasto naprawdę trzeba odwiedzić nawet nadkładając kilometrów gdy udajecie się na południe. Obowiązkowa pozycja dla amatorów winnych trunków. Nie dość, że samo miasteczko jak i okolica są przeurocze, położone na pograniczu dość wysokich wzniesień i potoku Eger, od którego wzięło swą nazwę. Zdaje się, że historia tego miejsca sięga roku około 1000 n.e. Kiedy to powstał tu klasztor lub opactwo, którego mnisi czerpiąc z dobrodziejstw pogody, a przede wszystkim z dobrze nasłonecznionych południowych stoków górskich zaczęli wytwarzać tu wino. Nie jestem jednak tego na 100% pewny i nie będę próbował uchodzić za znawcę tematu po kilku zasłyszanych informacjach więc na tym poprzestanę. Jedźcie bo warto i jest niedaleko! Polak, Węgier dwa bratanki i do bójki i do szklanki Na pewno przyjmą Was tam serdecznie, mnie tak przyjęli.