Nadejszła wiekopomna sobota i... zonk. Lewy reflektor nie świeci. Mijania ciemno, drogowe ciemno. Za wielką klapką serwisową w lampie (dostęp świetny!) spodziewałem się zastać 1-włóknową żarówkę H7. A tu? Łomatko bosko... - H8 35W (żenująca moc, prawda?) - czyli podobna w budowie żarówka do H7, ale w plastikowej fajce. Zestaw nierozbieralny.
Ręce mi odpadły. Weź kup egzotyczną żarówkę H8 w mieście powiatowym w weekend. Mission impossible. A tu co chwilę deszcz pada, ciemno wcześniej się robi.
P.S. Zapomniałem dodać, że nadal "prawe oczko wypada temu misiu". Blenda przełączająca mijania/drogowe coraz częściej zapomina opaść i reflektor świeci dalekosiężnie. Przebolałbym gdyby te cudeńka (cacuśne reflektory elipsoidalne) dobrze świeciły w wartościach bezwzględnych. Niestety, te g***a znajdują się na końcu mojej prywatnej listy skuteczności świecenia, przed... Fiatem 126p z żarówkami 40/45W, bo w wersji H4 55/60W świecił lepiej. Gdy pada i zmierzcha, pasażerowie pytają, czy nie zapomniałem włączyć świateł. :DDDD Żółtawe to-to, dychawiczne i w ogóle nie oświetla poboczy w pobliżu samochodu. Ta ostatnia cecha jest wybitnie upierdliwa. Toyota powinna dawać gratis białą laskę do badania terenu przy skrętach w przecznice. Na szczęście doświetlam zakręty lampami przeciwmgielnymi. Bez nich miałbym problem, żeby nocą trafić w swój podjazd.
P.S.S. Zapomniałem dodać II. Dwa tygodnie temu wyszło, że nie świeci trzeci stop. Po kontroli u elektryka-magika wyszło, że przepaliły się WSZYSTKIE diody, a część jest nienaprawialna. Na poniedziałek umówiłem wymianę na nówkę (360 zł), używkom nie ufam. We wtorek - mam nadzieję - przyjedzie kurierem duet H8. Ot, taka jest jakoś....ć francuskiej Toyoty. :DDDDDD