Tym razem coś, na co prawdziwi fani motoryzacji czekali od dawna! Wielki-mały spot w Jaskółczym Gnieździe!

W związku z mającym się odbyć finałem żużlowych, drużynowych mistrzostw Polski zaprosiłem zielonego w „tych sprawach” Qchara do Tarnowa, by mógł przeżyć emocje jakich jeszcze nigdy nie przeżył (nie licząc dnia kiedy spotkał swoją panią ).

Bilety kupione kilka dni wcześniej, by nie było wstydu jak się okaże, że w dniu zawodów są już nie do kupienia. Było to dobre posunięcie, gdyż bilety w dniu zawodów były praktycznie nieosiągalne.

Ponieważ zawody miały rozpocząć się o 19:30 więc umówiliśmy się z Jarkiem i juniorem około godziny 16, bo Jarek nie mógł wyjechać z Sandomierza, w niedzielę, bez zjedzenia swojego niedzielnego dania - rosołu, którego jak zwykle jest wykonawcą!!!

O 16 już u mnie oczywiście kawa i rozmowy na te tematy i na wszystkie inne! Około godziny 17 wyjazd w kierunku stadionu, by zająć w miarę dobre miejsca na pierwszym wirażu, z którego oczywiście widać najwięcej. Niestety miejsca zostały tylko fryzjerskie, ale jak zgodnie stwierdziliśmy, nie było tak źle, w końcu byliśmy prawie „w oku cyklonu”.

Jak niektórzy już wiedzą, dwumecz o Mistrzostwo Polski wygrała Unia Tarnów, jednak osiągnąć cel nie przyszło łatwo. Mam nadzieję, że potwierdzi to Jarek, który mam nadzieję, że był usatysfakcjonowany ucztą jaką zgotowali nam tarnowscy żużlowcy!

Nasze spotkanie niestety jak to zwykle bywa szybko dobiegło końca. Trza się było „odwitać” i życzyć „do następnego”. Jarek z synem pojechali w siną dal gdzieś ok.23. Z tego co wiem dojechali cało i zdrowo do domu ok. 1:00.

Wszystko inne możecie oglądnąć na fotach, na których jednak nie jestem w stanie oddać atmosfery na stadionie. Niestety foty marnej jakości, nie dysponowałem tego dnia jakimś super aparatem, ale nie o to w tym wszystkim chodzi.

Pozdrawiam fanów żużla!