Kiedyś, kilka miesięcy temu, jak wyjeżdżałem ze szkoły, jeszcze niskie zawieszenie miałem, to przejechałem podłogą o krawężnik, a to tylko dlatego, że asfalt wygryźli.Na następny dzień pod garażem sprawdziłem, to tylko jedna śruba mocująca skrzynię zgięta lekko i delikatnie miska olejowa przytarta. Tak jeździłem dość długo, chyba ze 3-4 miesiące i nic się nie działo, aż wyjeżdżając spod garażu, słyszałem tarcie, jak hamowałem to mi pedał wibrował, wciskałem sprzęgło, to to samo, przy przyspieszaniu na jedynce drążek biegów przesuwał się tak jakby był prawie na luzie. Na szczęście dojechałem gdzie miałem dojechać i wróciłem, zostawiłem auto pod garażem i poszedłem do domu, bo było późno. Na następny dzień zobaczyłem co się stało. Otworzyłem maskę, patrzę, silnik jest cały przechylony na prawo (patrząc na przód auta), zobaczyłem pod spód, a tam łapa skrzyni praktycznie nie ma śrub, skrzynia trzymała się tylko na jednej śrubie.

2 Lewarki, osoba do pomocy, 20-30 minut roboty, 3 śruby wzmacniane i zrobione, jedyną stratą był wylany olej przez bagnet, musiałem dolać pół litra. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Wtedy doszedłem do wniosku, że dobrze zrobiłem zmieniając zawieszenie na seryjne.