W temacie Moskwicza ciągle coś się dzieje. Od ostatniego wpisu zaszło wiele ważnych zmian.
Po pierwsze wybraliśmy kolor. Nie będzie to biały mat jak miało być w pierwszym pomyśle, a trochę inny kolor. Zainspirowaliśmy się kolorem z starych amerykańskich samochodów. Miętowa perła.
Po drugie karoseria po wypiaskowaniu poszła do blacharza, mieliśmy tego nie robić, ale stwierdziliśmy że jak zrobić to porządnie. I tak cała buda została wyprostowana, wyklepane małe defekty, poszpachlowane i wyrównane. Na ideał.
Po trzecie wszystko to zostało już zrobione i buda jest do odbioru, ale ciągle nie mam czasu podjechać i jej odebrać.
W między czasie w domowych warunkach odnawiam poszczególne części. I tak:
- zderzaki i wszystkie plastiki zostały pomalowane lakierem strukturalnym
- wszystkie koła zostały oczyszczone i pomalowane na biało ( w trakcie)
- całe zawieszenie i "elementy napędu" pomalowane na czarny mat
Obecnie walczę z elektryką i robię "tuning" świateł
Z minusów to elementy chromowane będę musiał odnowić domowymi sposobami czyli chromem w spray'u. Na profi powłokę muszę uzbierać dodatkową kasę.
A no i szybkę dokupiłem, ale jest nieoryginalna a to mi się nie podoba. Moja oryginalna jest uszczerbiona i brzydka, więc muszę pomyśleć, którą zamontować.

Tylko tak się zastanawiam czy ja w ogóle dam córce go pod choinkę. Kurde walnie w ścianę albo zahaczy o mebel i kaplica.
Może pójdę do ubezpieczyciela z nim