Jak już ma się coś dziać, to dzieje się na całego. Nie od rzeczy mówi moja żona, twierdząc, że Gonzo jest pechowy. Przekonaliśmy się o tym w ostatnich dniach. Jak już pisałem w ubiegłą sobotę kuna dała popalić, a parę dni wcześniej, w poniedziałek obcierka!

I niby nic wielkiego się nie stało, obtarte nadkola z prawej strony, część przedniego zderzaka i przednia felga. Jeździć się da, tylko jakoś człowieka trzepie, jak widzi straty, na które tak prawdę mówiąc nie miał żadnego wpływu .

Szkoda na Gozno z winy zakręconej Pani, która w porannym pośpiechu nie popatrzyła w lusterko przy zmianie pasa. Żona moja nie chciała wzywać policji widząc jak roztrzęsiona jest właścicielka nieszczęsnego Seicento. Tu mi się spodobała jej postawa, bo stwierdziła, że tym razem nie odpuści. Poprzednio, kiedy jakiś gostek przerysował w Gonzo tylne nadkole Renaul Clio, żona stwierdziła, że nie chciała się z nim ścigać po mieście i dała sobie spokój, ale od tej pory raził ją przerysowany bok. Teraz jest szansa, że wszystkie rysy znikną!

Szkoda zgłoszona do Warty, wczoraj był mobilny likwidator, który okazał się moim znajomym. Po oględzinach stwierdził konieczność malowania trzech elementów i wymiany felgi na nową! Od dzisiaj czekam na werdykt i zerkam nieśmiało na konto!

Po przeprowadzonych pracach naprawczych dopiszę ciąg dalszy…

Oby na tym koniec!