Nie myślałem, że przygodę z Lanosem zakończę w ten sposób, ale nie wszystko można zaplanować i przewidzieć.
Samochód miał już swoje lata, widoczne były dookoła ślady korozji, progów już wcale nie było. Jedyną rzeczą jaka mnie przy nim trzymała, to niezawodny silnik, niskie spalanie, komfort jazdy (porównując do aut, które wcześniej posiadałem) oraz brak funduszy na zakup czegoś lepszego...

Jadąc rano do pracy, drugi samochód wymusił pierwszeństwo na srzyżowaniu. Padał deszcz, więc nie było ucieczki i zaliczyłem dzwona uderzając w bok wyjeżdżającego seicento.
Mi się nic nie stało dzięki zapiętym pasom i niezbyt dużej prędkości z powodu złych warunków na drodze (na tym konkretnym odcinku można przycisnąć nawet do 90km/h).
Dla sprawcy wypadku skończyło się to o wiele gorzej; brak prawa jazdy, dowodu osobistego, samochód pożyczony od kolegi i w dodatku bez ubezpieczenia. Dodatkowo kierujący nie był zapięty w pasy bezpieczeństwa - trafił do szpitala, na szczęście nic poważnego się nie stało poza wstrząśnieniem mózgu oraz drobnych potłuczeń i zadrapań.
Szkoda, że nie miałem włączonego wideorejestratora, ale od jakiegoś czasu zaczął szwankować i wrzuciłem go do schowka...

Całe zdarzenie zakończyło się 500 zł mandatem dla sprawcy - za spowodowanie wypadku oraz za brak jakichkolwiek dokumentów.

Lanos został sholowany na podwórko i w tej chwili czekam na rzeczoznawcę i zobaczymy co dalej z nim się stanie...

Niestety to już ostatni wpis dotyczący tego auta, a zacząłem je prowadzić od pierwszego dnia od jego zakupu i żadnego nie opuściłem.

Być może zacznę prowadzić dalej wpisy po zkupie jakiegoś nowego samochodu - zobaczymy, czas pokaże...