NAPAD!!!

Przeżyłem brutalny i całkowicie nieuzasadniony napad na mój dom i rodzinę. Poniżej szczegóły całej tej brutalnej historii:

W dniu wczorajszym przeżyłem zatrważające zdarzenie, a mianowicie zostałem w domu napadnięty przez czterech chłopów - kowbojów, wyposażonych w aparaty fotograficzne i strzelby wysokoprocentowe. Po pierwszej serii z ich dwururek nie padłem, a w odwecie z przepastnych czeluści toreb bagażowych wytargałem własne działo o pojemności litra ze sklepu wolnocłowego z lekka już naruszone nocną walką na promie i oddałem serię "fińską" w ich kierunku. Nie odstraszyło ich to zbytnio i przystąpili do kontrataku depcząc i zdzierając całkiem nowe panele, dywan i terakotę, a do tego bezczelnie się przy tym śmiejąc. Namówili nawet moją zazwyczaj wstrzemienną w kwestiach "fińskich" małżonkę do oddania serii wystrzałów co czyniła z zadziwiającą mnie wprawą, której się nie spodziewałem Salwom śmiechu i wystrzałom z broni "wysokokalibrowej" nie było końca. Walka była zacięta. I nie wiadomo jakby się skończyła gdyby nie upływający czas... Po bitwie, z tego co mówili mieszkańcy okolicznych wsi wynika, że łuski po wystrzałach sypały im się pod płoty nawet w czasie odwrotu napastników w kierunku południowym Gdyby MC Franz nie zarządził tegoż odwrotu, nie wiadomo jakby się ta walka skończyła. Dzięki jego strategicznej i taktycznej decyzji o odwrocie, która pozwoliła na ocalenie przynajmniej części z jego wojsk mogę uznać napad tej dzikiej bandy za odparty... Jestem Twardzielem

A teraz do rzeczy, odwiedzili mnie w mym siedlisku i stałym miejscu zamieszkania wracający ze spotu dwóch klubów aWc (TG i Mazovia): Mucko1, Egontar, FranzMaurer i mistrz ceremonii kociołkowych - Jarek, oficjalnie znany jako Qchar, który nie przesadzając zasłużył na swój nick. Niestety przyjechał bez swego "głównego działa" i dlatego przegrali tą bitwę. Ale nie wojnę... Pewnie w decydującej rozgrywce będzie jak w historycznej "wojnie zimowej" Finladii z Rosją. Qchar wystawi na podpuchę kocioł z dymiącym i gorącym żarciem i zgłodnieli wrogowie się na niego rzucą, a my wtedy ich... Wystrzelamy z "fińskich katiuszy"

Bardzo Wam kowboje przemierzający przepastne polskie i mazowieckie stepy dziękujemy za wizytę i mamy nadzieję na następną. Przepraszamy też za dość słabe przygotowanie do odwiedziny i przepraszamy za pustki pod strzechą z uwagi na to, że godzinę przed Waszym przyjazdem wróciliśmy ze Szwecji i mieliśmy w domu tylko to co nam się udało "zwinąć" z przydrożnej oberży o nazwie "Biedronka", terroryzując przy tym sprzedawców, barmana i ochronę Skubańcy bronili się zacięcie ale w końcu ustąpili. Całe szczęście! Do zobaczenia znów. Na pamiątkę wstawiam kilka zdjęć dokumentujących ten nasz zacięty bój

Żałuję tylko, że przez ten napięty plan nie udało mi się spotkać z pewnym kolegą w okolicach Trójmiasta, na czym bardzo mi zależało ale myślę, że "co się odwlecze to nie uciecze" i w końcu się z nim spotkam i... Sorry Mister "D.K."

PS. Oczywiście porządek zdjęć zachowany według tylko adminom aWc znanych zasad. No ale nie to jest najistotniejsze...

EDIT: Zwracam honor adminom. Zdjęcia są w dobrej kolejności. SUPER!!! Tego się nie spodziewałem.