Na początku 2000 roku rozpocząłem poszukiwania następcy setki,brałem pod uwagę podobne Audi,lub Opla Rekorda(posiadałem takiego jako magazyn części zamiennych)z silnikiem benzynowym w celu przeróbki na LPG.Znalazłem takiego z rocznika 1980 do małego remontu,kupiłem,naprawiłem i zamontowałem instalację gazową (oczywiście na warsztacie).Wtedy gaz kosztował ok.1 zł więc naprawdę tanio się nim jeżdziło,używaliśmy go na zmianę z młodszym bratem,więc przez rok przekręciliśmy ponad 40tysięcy kilometrów,Rekordzik wytrzymał to bez większych problemów,zawiózł nas nawet dwukrotnie do brata w Niemczech(ok.2000km w obie strony).
Za rok postanowiłem kupić sobię inne auto ponieważ ciężko było jeżdzić jednym w dwie rodziny,wybór padł na Audi 100 2,2 silnik 5-cio cylindrowy z roku 1986(cóż sentyment do marki),w białym kolorze.Po zakupie zamontowałem instalację LPG.Rekord pozostał w rękach brata.Auto jeżdziło całkiem nieżle miało jednak wiele wad,jedną z nich była dziwna reakcja na dodawanie gazu,do połowy skoku pedału nieżle przyśpieszał(tak do 160km/h)po głębszym wciśnięciu nic się nie działo ,tak było od początku,przed montażem LPG,aż do końca,nie pomogły żadne regulacje,wszyscy rozkładali ręce.W tym aucie ciągle coś się psuło,czasem miałem go dość. Wiosną 2002 roku postanowiłem go sprzedać lub zamienić na coś tańszego,z braku chętnych,przystałem na ofertę jednego z klientów by wziąć w rozliczeniu Citroena BX 1,6 LPG z tego samego rocznika za połowę ceny Audi.To było ciekawe auto miało oryginalne wnętrze jak na fotkach,dobre wyposażenie,ale jak dla mnie małe i ciasne,jesienią zaczęła psuć się hydraulika zawieszenia,po prowizorycznych naprawach sprzedałem go w styczniu 2003 i ponownie kupiłem Opla Rekorda 1,9LPG,rocznik 1982.Nie był to zbyt dobry samochód ,choć nigdy się nie zepsuł nawet w podróży do Niemiec,nie chciałem go naprawiać więc go sprzedałem i w sierpniu 2003 kupiłem nowszego Rekorda w wersji po lifcie(ostatni model przed Omegą).Ponownie zamontowałem instalację gazową.
To auto jeżdziło już dobrze,rozpędzało się do 180 km/h,nie było awaryjne,dawało sporo przyjemności z jazdy za sprawą komfortowego zawieszenia,miękkich foteli,cichego silnika.Wielokrotnie przemierzaliśmy niemieckie autostrady,bez żadnych problemów.Do wiosny 2005 licznik "połknął".prawie 45tys.km.Dokonywałem tylko napraw wynikających z naturalnego zużycia podzespołów.Jeżdżił bym pewnie dłużej Rekordem,lecz myślałem już o nowszym modelu- Omedze,ale napiszę o tym w następnej części.