W ostatnią sobotę urządziłam sobie z koleżanką rajd po lubelskich salonach w poszukiwaniu małego, miejskiego autka. Koleżanka – dotychczas fanka swojej toyoty Yaris – po jej sprzedaży w ubiegłym tygodniu nie mogła polubić miejskiej komunikacji. Toteż pomysł zakupu czegoś własnego na czterech kółkach stawał się palący. Sezon wyprzedażowy rocznika 2014 w pełni więc można było przebierać w ofertach. Aygo zostało odrzucone już na premierze – zbyt drogie i niezbyt urodziwe, co mogłyśmy sprawdzić już kilka miesięcy temu. Yaris III nie wzbudził entuzjazmu i zdaniem koleżanki – nie dorastał do pięt ukochanej „Jedynce”. Idziemy dalej – salon VW – i tu – jeszcze nie w salonie -miłość od pierwszego wejrzenia! Malutki, czerwony-special (ważne z kobiecego punktu widzenia!) Up! Samochodzik zgrabny: 1,0; 60 kM. Szybka decyzja i konkretna rozmowa z handlowcem. Mamy dodatki w gratisie: klimatyzacja manualna, radio, odtwarzacz CD, mp3; AUX-IN (to właśnie ten rocznikowy upust) + komplet opon zimowych + czujnik parkowania z tyłu + dywaniki (to już nasz urok osobisty . Cena końcowa: 34 000. Nic – tylko brać tę wersję damskiej torebki. Koleżanka postanowiła też wykupić dodatkową gwarancję na exta-kolejne 2 lata za 800 zł. Zaliczka zapłacona. Za dwa-trzy dni odbiór. Będzie uciecha
Ja popatrzyłam na Golfy – no, no – kto wie…