Każdy kto ma a nie używa (tak jak np. mój ojciec) za często klimy wie, że po jej włączeniu mniej lub bardziej z niej zwyczajnie WALI. Jak akurat do tej grupy użytkowników aut nie należę, jednakże po 3 miesięcznym postoju u mechanika, czas zrobił swoje. Fakt po upływie chwili zapaszek się rozpływa i można by rzec, można się przyzwyczaić ale jednak nie.

Postanowiłem pozbyć się chwilowego podróżnika na gapę i zakupiłem w Norauto za 29 zeta środek na do odgrzybiania klimy.
Cała akcja zgodnie z instrukcją na opakowaniu potrwała parędziesiąt minut. Najpierw nawiew zimnego, potem ciepłego powietrza, po czym to samo na obiegu wewnętrznym i na psikaniu na wejściu układu kończąc. Po wszystkim otworzyłem wszystkie okna aby dokładnie auto przewietrzyć a po 2 godzinach gdy zaczęło padać, zamknąłem. Czy akcja się powiodła? Nie wiem, bo dziś do pracy bryknąłem fuskiem ale myślę, że tak.

Czyszczenie klimy zwieńczyło całe dzieło a co wcześniej? No przede wszystkim wymiana wycieraczek, które w kur….ły mnie już dość długo. Taka naprawdę to miałem je wymienić na wiosnę ale w poprzednią. Jakoś się tak zeszło ale efekt jest powalający. Nic nie skrzypi a wcześniej spokojnie śpiące dziecko potrafiło wybudzić i to gwałtowne ze snu. Teraz panuje cisza, oczywiście poza padającym deszczem

… a jeszcze wcześniej postanowiłem zmienić ramki tablic rejestracyjnych. Pomyśleć, że jeszcze w zeszłym roku zmieniałem je na a’la chromowane ale dziś stwierdziłem, że to było a teraz bardziej pasować będą zwykłe czarne za parę złotych. Całość, jak dla mnie pasuje dużo lepiej od poprzednich.

W sumie znów troszkę kasy poszło ale zaznaczam troszkę, by aniołkiem śmigało mi się ładniej, widniej i pachnąco 