Prawdopodobnie to ostatnia tak długa urlopowa wyprawa w tym roku. Jak zwykle wyjechaliśmy w nocy, mniejszy ruch no i brak marudzenia...tato już jesteśmy? Godzinę przed wyjazdem zrobiła się dość gęsta mgła ale po minięciu Cambridge czyli jakieś 25km widoczność wróciła do normalności i była na dobrym poziomie. W niecałe sześć godzin byliśmy na miejscu (500km). We wcześniejszym wpisie na temat wypadu do Walii kolega Manieklublin napisał że widoków z samochodu w Kornwalii brak, to prawda! Ale jak się dojedzie już na miejsce to sytuacja się zmienia diametralnie, jest naprawdę pięknie Baza noclegowa była po środku Kornwalii tak żeby było wszędzie w miarę blisko, pierwszego dnia zwiedziliśmy Port Issac i Newquay, super plaża kilka ładnych niewiast, tłumy kaszalotów i był mały wypadek... galoty fala mi zdjęła.... i zostały tylko kaszaloty! W drugim dniu lekko pogoda nie dopisała ale tragedii nie było, rano pojechaliśmy do Fowey (przeprawa promowa) gdzie udało mi się zobaczyć zabytkowego Bentley'a, zaś popołudnie spędziliśmy w Portreath. Dzień ostatni zapowiadał się słoneczny więc decyzja padła na St. Ives, przepiękna miejscowość, cały dzionek na plaży i godzina na szukanie miejsca parkingowego! Tu wiadomość dla Egontar bo w wątku o Walii dziwił się spalaniu superba, otóż 52 minuty po mieście zrobiłem 9km i spalanie na poziomie 10.5l/100km więc podobnie do Twojej Yeti, przy czym to była jazda z górki pod górkę uliczkami wąskimi na lusterko Powrót do domu mniej miły około 6h i jeszcze o 12 w nocy korek na autostradzie, masakra!
Szczerze polecam Kornwalię jako miejsce wypoczynku. Poniżej kilka fotek z wyjazdu. Pozdrawiam.