Jubileusz na miarę naszych możliwości, ale jednak: na wyświetlaczu pojawił się kolejny rząd cyfr. Zajęło to 6 miesięcy, przebieg może umiarkowany, ale ilością rozruchów,wsiadań i wysiadań możnaby obdzielić kilku innych. Większych usterek (co chyba oczywiste) na razie brak, niepokoi fakt, że Suzuki technicznie spuściło z tonu i pozwolili sobie wypuścić z fabryki pojazd z nieustawioną geometrią, b. źle wyważonymi kołami, a co najgorsze z zacinającym się czasem V biegiem (tu przewiduję dłuższą batalię z serwisem). Poza tym samochód jeździ jak poprzednicy, na koleiniastych polnych drogach nie ciągnie niczego po podłodze, a w błocie i śniegu świadomie sterowany napęd lepszy jest od pędzonych elektroniką automatołków.
Przyzwyczaiłem się już ignorować wskazania podpowiadacza zmiany biegów (trudno zaakceptować nakaz zmiany biegu w górę przy 1900 obr., a przy 2200 nawet o dwa stopnie, redukcji zaś dopiero przy 1100), szkoda tylko sił ,środków i miejsca na wyświetlaczu na tak zbędne urządzenie. Podobnie ze względu na obowiązkowe czujniki ciśnienia w obawie przed "choinką" przestałem okresowo (wbrew dobrym zwyczajom) kontrolować to
ciśnienie (czy taki był zamysł decydentów?).
Z niemałym zdziwieniem dowiedziałem się niedawno, że ASO, z którego przyszło mi korzystać,zajęło wysoką pozycję w rankingach. Po raz kolejny podważa to wiarę w dziennikarską rzetelność; o ile do estetyki obiektu trudno mieć zastrzeżenia, a nie mnie oceniać wyposażenie warsztatu i fachowość obsługi, to niechęć do pracy (wiem, to typowe dla wszystkich ASO wszystkich marek) jest ponadstandardowa, a arogancja młodych na ogół pracowników i ich nieukrywana pogarda dla petenta wola o pomstę do nieba. Bez entuzjazmu oczekuję za kilka miesięcy tzw. przeglądu gwarancyjnego.