Dopadło mnie prawo Murphi'ego czyli w najmniej odpowiednim momencie coś padło auto oddałem do drwala i się zaczęło. Coś tam urwał coś postukał młotkiem po misce olejowej i niestety PiTek kopci i zjada olej. Oczywiście drwal nie widzi w tym swojej winy a ja niestety nie mam ochoty się szarpać z frajerem - oby zbankrutował! Teraz mam dylemat czy naprawiać czy kupić inny silnik dodam że tak wygodnego i przestronnego auta jeszcze nie miałem i nie zamierzam się z nim rozstawać pomimo częstych dolewek oleju nic innego mu nie doskwiera. Ku przestrodze innym ludziom powiem tylko tyle lepiej zapchać auto do "stodoły" niż do firmy z szyldem nad drzwiami bo można się nie lada zdziwić. Mnie jak do tej pory kosztowało to ponad 2,5 tysiąca złotych.