Witam wszystkich,

ponoć mrozy nad Wisłą już ustały.

Nad Tamizą odpuściły już jakiś czas temu.

Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc... i minął ponad rok odkąd mam Civica.

Kto by pomyślał? Bo na pewno nie ja.

Ale jakoś tak wyszło. Urządzanie się na obczyźnie, szkolenia, wakacje itp. itd. nie pozwalały na refleksje nad następcą.

Choć ostatnio Szwedzi puszczają zalotnie oczko

Dostałem wczoraj telefon z Lexusa, gdzie kupiłem Hondę. Treść była taka: Panie, przegląd się Panu kończy. Tyle że podana w brytyjski, nad wyraz uprzejmy sposób podana.

No cóż. Civic zarabia, więc w papierach musi wszystko grać.

Nie ufam tej Hondzie na tyle by spokojnie sobie podjechać na przegląd, ale czasu już nie było zbyt wiele więc poszedłem na żywioł.



Wynik badania technicznego pozytywnie mnie zaskoczył.

Poprzednim razem Civic zaliczył "advisory" (uwagi) dotyczące zawieszenia i przednich hamulców (wszystko naprawiłem w pakiecie startowym). Tym razem jedyne czego można było się uczepić to mały odprysk na przedniej szybie.

Sam nie wiedziałem, że go mam.

Poza tym wszystko tip top. Niemalże jak w aucie produkcji japonśkiej.

Cała przyjemność kosztowała 35 GBP i trwała niecałą godzinę, co pozwoliło mi na wypicie niezłej kawy i przyjrzenie się temu zjawisku na czterech kołach.







Z moją dobrą koleżanką po cichutku knujemy, jak tę Cobrę wyrwać na noc z salonu Lotusa.

Po wszystkim odbiór umytego i odkurzonego auta i w drogę.