Po koronawirusowym lockdownie latem nastąpił powolny powrót do codziennego życia, przekładający się na wskazania licznika przebiegu Dustera. Wskutek kilku wyjazdów do okolicznych miejscowości oraz przejażdżki do Łodzi trzeci kwartał bieżącego roku stał się okresem największego dotąd przyrostu przebytych kilometrów.

Poza wzrostem intensywności użytkowania Dacii minione 3,5 miesiąca upłynęło także pod znakiem dalszego zapoznawania się z konstrukcją rumuńskiego SUV-a. Wpierw przyszło mi poprawić instalację elektryczną opcjonalnie dołożonych lampek stroboskopowych chroniących przed najechaniem na tył poprzez inne pojazdy. Mając już zdjęte obicie pokrywy bagażnika postanowiłem wymienić uszkodzone plastikowe spinki. Następnie podciągnąłem linki hamulca pomocniczego, by "ręczny" szybciej "łapał", zabezpieczyłem pęknięcie skórzanego fotela kierowcy i rozpocząłem proces podklejania akcesoryjnie zamontowanej wykładziny przedziału ładunkowego. Docięty na wymiar (przez poprzedniego właściciela) materiał z biegiem lat zaczął odchodzić od blachy, wymagając zastosowania nowych pasków taśmy dwustronnej.

Jednak zdecydowanie najpoważniejszym wyzwaniem okazała się usterka otwierania tylnych, prawych drzwi z zewnątrz. Mimo odblokowania zamków, ciągnięcie za klamkę nie pozwalało ich sforsować. Jedynym patentem umożliwiającym dostanie się do kabiny było szarpnięcie za uchwyt dokładnie w momencie otwarcia auta z pilota lub poprzez jednoczesne uniesienie rygla na górze boczka. Samodzielnie wykonany demontaż tapicerki oraz wnikliwa analiza sytuacji rzuciła podejrzenia na zamek, ale ten był skręcony z prowadnicą szyby i wolałem uniknąć jej stłuczenia.

Po 44 dniach oczekiwania na wizytę u swojego mechanika przyszedł czas na weryfikację moich przypuszczeń. Nazajutrz wyjaśniło się, iż były one w stu procentach trafne. W konsekwencji odkręcenia wielu śrub fachowiec wyjął winowajcę, oczyścił go, rozruszał oraz nasmarował. W ramach 100 zł swego wynagrodzenia przymocował dodatkowo rozmontowane przeze mnie elementy, abym mógł wyjechać z warsztatu bez konieczności wracania do tematu awarii.

Lista pozostałych do realizacji planów modernizacji "Daćki" jest coraz krótsza, więc niebawem zabraknie mi pretekstów do zamykania się w garażu na długie godziny.