Cześć i czołem ,

dawno nic nie pisałam. Brak czasu, brak weny. 30 marca minęły dokładnie 2 lata od momentu zakupu złotego Yarisa.

I wiecie co? Generalnie nuda, nuda, nuda, nuda po tylu xxx tysiącach przejechanych kilometrach auto nie odmawia współpracy.

Najdłuższa podróż? Wwa-Karpacz, Karpacz-Wwa(475x2)
Wwa-Jędrzejki, Jędrzejki-Wwa (244x2)
Poza tym przez pierwsze pół roku był codziennie 5x tygodniu używany na trasie Milanówek-Wwa Wilanów (30km).
Tak na oko (podkreślam ,że na oko ) autem przejechałam 50-100k km.

W całej dwuletniej karierze tego auta były może ze dwa niespodziewane dni kiedy auto nie wiadomo dlaczego nie chciało odpalić później nagle samo się naprawiło i jechało się dalej.

Z dłuższego postoju mogę zaliczyć z miesiąc stania pod chmurką zimą - efektem był pasek do wymiany i zamarznięty hamulec ręczny. Mobilny Mechanik z Wwy sprawę załatwił i jeszcze tego samego dnia auto znowu jeździło.To akurat było do przewidzenia, bo jak auto się zostawia na tyle i się o nim zapomina to i czego się w sumie spodziewać. Także nie zaliczam do tego awarii auta z tytułu jakiegoś zaskoczenia.

Średni koszt na miesiąc to 150 zł. Koszt wynika z OC i użytkowania głównie w weekendy.
Średnie spalanie ~5/100 km.

Na dzień dzisiejszy do wymiany jest sonda lambda i olej.


I tak poza tym to nuda.
Jednakże już czas przesiąść się na coś większego w 5 drzwiach (rozważam Skodę "Kurę" Fabię z silnikiem 1.2 lub 1.4), więc pewnie jeszcze trochę tym autem pojeżdżę (może z pół roku).

To by było chyba na tyle