Po EGRze i katalizatorze, kolejnym podejrzanym na mojej czarnej liście były świece. Wprawdzie na tych co miałem nie przejechałem jakoś specjalnie dużo (38 tys. km), ale marka bodajże Champion, raczej nie obiecywała długowieczności...
Tym razem zakupiłem świece NGK, co ma być gwarantem wysokiej jakości.
Po powrocie z pracy zabrałem się za wymianę. Udało mi się to zrobić (z małymi problemami przy odkręcaniu) wraz z zapadającymi ciemnościami.

Nie mogłem dłużej czekać, i musiałem odbyć jazdę próbną. Ponad 20 km jazdy po mieście, i... czyżby to była przyczyna problemów?
Silnik ładnie pracował, płynnie rozwijał moc w całej skali obrotów. Nie było żadnych strzałów z wydechu. Moja Tigra wreszcie jechała!

To były jednak tylko moje subiektywne odczucia. Potrzebowałem dowodów. W tym celu udałem się na pomiary przyspieszenia do setki. Już pierwsza próba potwierdziła moje odczucia, a kolejne były nawet jeszcze lepsze! Uzyskałem najlepszy wynik przyspieszeń Tigrą jaki zmierzyłem, i obecnie wynosi on 10,8 s (poprzednio 10,9), czyli do danych fabrycznych brakuje jeszcze równej sekundy. W porównaniu do pomiarów sprzed wymiany świec różnica jest olbrzymia - wcześniej były to czasy rzędu 14-16 sekund. Auto zachowuje się tak jak powinno, i znów jazda nim to czysta przyjemność!

Szkoda tylko, że nie zacząłem od tych świec, no ale najważniejsze, że przyczyna problemu wreszcie została znaleziona...