Witam serdecznie!

Przez dłuższy czas nie wrzucałem żadnych wpisów, ponieważ zupełnie nic się z autem przez ostatnie miesiące nie działo. Lałem tylko paliwo i jechałem dalej bez żadnych oporów. Od lipca br. do dzisiaj przejechałem prawie 11 000 kilometrów i nie zapowiada się na zwolnienie tempa

Prowadząc taką koegzystencję w pełnej sielance i nie mając zbytnio czasu się autem zajmować, zapomniałem na śmierć, że auto mające ponad 18 lat i ponad ćwierć miliona km przelotu NIE jest bezobsługowe

Ostatnio podczas powrotu z Bieszczad zauważyłem, że silnik pracuje trochę głośniej niż dotychczas. Po powrocie do domu sprawdzając stan oleju okazało się, że po uzupełnieniu stanu do połowy między minimum a maximum na bagnecie weszło około pół litra oleju! Zabieg pomógł, pacjent zdrowy i o wiele cichszy

Wracając z kolei z ostatnich eskapad po lesie zauważyłem, że coś dziwnie mi przednie światła świecą. Po wnikliwej obserwacji z zewnątrz wyszło na jaw, że padła lewa żarówka od świateł mijania i prawa pozycyjna. Myślę sobie, pikuś, dwie minuty roboty i po sprawie.

Beeep! Otóż nie! (cytując p. Sznuka z 1 z 10ciu)

O ile lewy komplet żarówek można łatwo wymienić, bo jest do niego łatwy dostęp, o tyle prawy zestaw jest już palcołomny! Najlepsze jest to, że by mieć w ogóle do nich dostęp z prawej strony, należy najpierw... zdemontować rurę zasysającą powietrze z zewnątrz auta do filtra powietrza, rozkręcić plastiki i wyjąć całą rurę! Nie wiem który mądry Niemiec to projektował, ale chętnie bym mu powiedział osobiście, bo sądzę o jego pomyśle Podobnie jak z pomysłem, by każda żarówka była wyjmowana w inny sposób. Prawy zestaw miał tak zapieczone i zakleszczone styki kostek elektrycznych, że całościowo wymiana 4 żarówek pochłonęła... prawie 1,5 godziny mojego życia! Z grzeczności nie będę tego nawet komentować

Strucel miał więc ostatnio wzmożony apetyt na olej silnikowy i na żarówki. O ile dolewki oleju mnie nie powinny dziwić, wszak to sławetny ECOTEC, o ile wymiana łącznie 5 żarówek (wcześniej wymieniłem jeszcze tylną lewą pozycyjną) w ciągu 2 miesięcy jest co najmniej niepokojąca...

Przy okazji spostrzegłem, że mocowanie ów rury ssącej do nadwozia przestało istnieć, ponieważ jakaś zaślepka, śrubka czy cokolwiek tam to mocowało do metalu ten plastik się połamało albo zagubiło i teraz nieszczęsna rura się telepie przy większych obrotach silnika. Jutro jadę do serwisu Opla i mam nadzieję, że posiadają takie drobiazgi na stanie, bo jednak dźwięki które obecnie wydaje są dosyć irytujące

Ogólnie to jakoś miesiąc temu przekroczyłem wspólnie pokonane 50 000 kilometrów, czego dokonałem od maja 2015 roku, czyli w 2 lata i jakieś 5 miesięcy. Biorąc pod uwagę ogrom pracy i nakładów jaki włożyłem w ten samochód, powinien się odwdzięczyć bezproblemową współpracą... Kilometry nadal się kręcą, jeszcze w tym roku przewiduję kilka dłuższych tras. W listopadzie po Wszystkich Świętych robię przegląd techniczny, mam nadzieję, że obejdzie się bez niespodzianek i nieprzewidzianych ekscesów

Na osłodę tych wydarzeń dodaję kilka fotek z ostatnich wypadów, w tym moment przekroczenia ćwierci miliona km przebiegu!

Pozdrawiam, Thieru.