Możecie się śmiać, ale bardzo trudno mi było się z nia rozstać. Teraz żałuję tego, że ją sprzedałem. Mogła zostać. Pamęta czasy Hrabiego i Sabhata.
Niby zwykła Vetra, ale miała coś w sobie. 2000 rok, wersja EDITION, dosyć dobrze wyposażona, wszystko w niej działało. Silnik bardzo dobrze się sprawował, doskwierała jej jedynie turbodziura, więc najczęściej trzymałem ją powyżej 2500obr/min. Nie przesadzę, że wtedy fruwała. Dobrze, nawet bardzo dobrze wchodziła w zakręty, solidnie trzymała się nawierzchni, zawieszenie dobrze wybierało nierówności. Korozja była jej zjawiskiem obcym, podobnie jak awarie. Miała ze dwie usterki: umarła chłodnica klimy i czujnik obrotów wału. Wymieniłem jej jeszcze gumy stabilizatora przedniego i gumowe wieszaki wydechu, no i oleje. Wg wskazań komputera pokładowego spalanie w mieście oscylowało w granicach niewiele ponad 6.5 litra. W trasie ok 5 litrów na włączonej klimie, co pokrywało się z rzeczywistym spalaniem. Potrafiła spalić znacznie mniej. Przejechałem nią ok 55000 kilometrów. Darzyłem ją naprawdę sporym zaufaniem a i nie ukrywam, że ludzie na nią zerkali. Była w wyśmienitym stanie wizualnym. Przyciemniane fabrycznie szyby dopełniały jej poliftowego uroku. Zawsze posiadaczom Vektr, tu u nas na portalu powtarzam, że tajemnica tkwi w natrafieniu na zadbany egzemplarz, wtedy to przygoda z Oplem Vectrą będzie zawsze mile wspominana, a czerpalność frajdy z jazdy i jej posiadania będzie naprawdę spora.