Do humvee5: No tak ale pomijam kwestię jakości, a bardziej zajmuje mnie aspekt wizualny w tym przypadku. Tak zwany "goodlook", nie np. "badlook" przez zakładanie brewek z bazaru. My po czasach przełomu PRL i III RP mamy zaburzone poczucie estetyki. Co tam, że wygląda nijako ale patrz Pan, klamki w kolorze nadwozia, rzadki okaz, bierz Pan, bo taniej nie będzie. W innych częściach Europy mieli gdzieś klamki, bo przecież większość aut mieliśmy po nich więc je kupowali jako nowe z czarnym plastikiem i nikomu to nie przeszkadzało. Bardziej patrzyli czy jest np. klima i coś co ułatwia życie. U nas za to klima? Panie po co mi to? Od tego tylko przeziębić się można. Klimy z zewnątrz nie widać ale cholera klamki już tak. Oddawali auta do lakierników żeby im klamki lakierowali, a później z nich lakier odchodził. Ale są! Mam klamki w kolorze nadwozia. Jestem gość!

Do MarcinGP: u mnie też są w słupku. Ale Civic VIII miał naprawdę nadziewane klamki w przednich drzwiach - wyglądały w dotyku, jakby miały się rozpaść. A jednak się nie rozlatywały😲

Do humvee5: Mi wizualnie pasowały. Przecież te lakierowane też są plastikowe. To tylko kwestia gustu. Łamały albo w ogóle się nie otwierały to te przy 3 słupku w AR156 zimą. Jak zaszły śniegiem i lodem to nie do ruszenia, a siłowo to wiadomo. Trzask i po klamce, sam jedną złamałem i musiałem wymienić. Drogie jak czort, używkę wstawiłem. Czasami jak się otworzyły to nie wracały na miejsce przez lód i drzwi tylko się odbijały zamiast zatrzasnąć. Tak więc przy śniegu i mrozie otwieranie tylko od wewnątrz.

Do MarcinGP: coś Ty - czarne klam(p)ki kojarzą się z biedą końca lat 90. Uno w czarnych zderzakach i klamkach, ale kasetowych. I parę budżetowych aut z klamkami typu rękojeść noża, które łamały się po wypłowieniu na słońcu

Do SzarnaMamba: Tu czarne klamki też by się przydały, żeby przełamać tą monotonię połaci białej blachy, nie? Wg mnie sprawia wrażenie zbyt jednolitego i robi się przez to nudny choć wcale taki nie jest...