Idealne auto dla młodego kierowcy. Z sentymentem wspominam jak pięknie pracowała ta sześć-setka, zbierała się nieźle, paliła jak smok i często się psuła. Ale wtedy paliwo było tanie, naprawić większość rzeczy można było samemu, a osiągi były wystarczające, aby wyprzedzić pod rząd dwa TIRy. Wersja jakaś chyba eksportowa, bo posiadał oryginalne uchylne tylne boczne szyby, tyla podgrzewaną i ładną podsufitkę. Te małe trójkątne okienka przymocowane były do ramek okiennych inaczej niż w późniejszych modelach ( nie były wciskane), a prądnica zamiast alternatora nie była w stanie naładować akumulatora, gdy weszły przepisy o konieczności używania świateł mijania w dzień. Do dziś z żoną, a wtedy dziewczyną wspominamy gumowy guzik który pompował płyn do spryskiwaczy. Tylko zderzaki poprzedni właściciel zmienił z chromowanych na plastiki, dziś byłby to już zabytek.