Malutki silniczek V6 2,8l i manualna skrzynia. Auto, pomijając fakt że pojechałem nim na własny ślub, z dość ciekawą historią Kupując je nie byłem świadomy co mnie czeka przez najbliższe miesiące. Otóż poprzednim właścicielem była barwna postać nie tylko z Częstochowskiego świata przestępczego, powikłana min. z tzw. "mafią paliwową". Camaro kupiłem od człowieka któremu ówczesny właściciel chcąc uniknąć przepadku mienia, "sprzedał" je, wyczuwając rychłe aresztowanie. Dziwiło mnie to, że jadący z naprzeciwka patrol policji zawracał za mną i zatrzymywał, dokonując "kontroli", niejednokrotnie każąc mi oprzeć ręce na dachu samochodu, trzymając w dłoniach broń. Policjanci na przykład, czekali na mnie gdy byłem autem w myjni i gdy tylko wyjechałem to od razu miałem kontrolę. Sytuacja taka trwała dość długo, aż prawdopodobnie dotarło do naszych organów ścigania, że ja nie mam nic wspólnego z poprzednim właścicielem. Po kilku latach przypadkiem spotkałem owego człowieka, który był wówczas na przerwie w odbywaniu kary i jeździł w tym czasie Firebirdem. Opowiedział mi co nieco o swoim życiu, co wyjaśniło mi działania policji. Okazało się, że łączy nas wspólna miłość do Amerykańskiej motoryzacji, a nasza znajomość trwa do dzisiaj. Spotykamy się czasami przy piwku i gadamy o "prawdziwych samochodach" zza wielkiej wody. Z wiadomych względów nie podają imienia i nazwiska poprzedniego właściciela. Camaro obecnie jest nie eksploatowany, nadal w fazie projektu, poczekamy - zobaczymy co mi z tego wyjdzie.