Dała się we znaki każdemu. Najpierw drobne płatki śniegu powodują na naszych twarzach szeroki uśmiech, kierowcy sprawdzają wtedy jak dobrze 'trzyma ich rękaw'. Tylnionapędowcy są wręcz w siódmym niebie. To wszystko oczywiście do czasu, kiedy zaczynają się pojawiać pierwsze dziury. Potem mamy już tylko dość, a przy drogach pojawiają się bilbordy z napisami 'Zimo wypierd****!"... Warsztaty aż zacierają ręce z powodu pracy ile mają przy kosztownych remontach zawieszenia. Do tego dochodzą jeszcze wymiany części, ewentualne kolizje, a nie oszukujmy się, nie każdy z nas po tej zimie ma cały samochód, lub nie ma już go wcale. O śmiertelnych wypadkach nie wspominając... brr. Na szczęście powoli przychodzi wiosna. Uśmiechnięte słońce świeci kierowcy w twarz, gdy ten znów myśli o wymianie opon na letnie. O! Czyżbym o czymś zapomniał? Oczywiście! Jak mogłem zapomnieć o pieprzonej podwyżce paliwa, której końca nie widać... Czy zaoszczędzone pieniądze przez rząd ktoś kiedyś przeznaczy na moje leczenie, gdy wciąż patrzę na komputer pokładowy i próbuję osiągnąć mniejsze spalanie? Nie sądze... I tak minęła zima, najgorszy okres dla nas i dla naszych samochodów. Założę się, że już niedługo producenci samochodów przewidując żywotność elementów zawieszenia w km, będą wyłączać z tego założenia nasz kraj. Mój Peugeot zniósł tą zimę całkiem nieźle... naturalnie, nie obyło się bez szkód. Coś stuka mi w przednim zawieszeniu, jednak z pewnością to nie przegub. Cóż, bez wizyty w warsztacie się nie obejdzie. Wpadając w jedną z dużych dziur uszkodziłem też oponę. W sumie to wszystko... nie tak dużo, zważając na to, że samochód od listopada przejechał ok. 10 tys. km. Obyło się bez stłuczek. Raz wpadłem w kupę śniegu, łamiąc z przodu plastikową osłonę rejestracji, ale to wszystko. Zmiany po zimie? Mój samochód ma się po zimie całkiem nieźle, ja i mój portfel z pewnością mamy się o wiele gorzej.
Pozdrawiam wszystkich użytkowników portalu AwC i życzę dużo wytrwałości w utrzymywaniu swoich aut w dobrym stanie oraz spadku cen benzyny!