witam,
Na początek fakty:
1. ubezpieczenie OC w Allianz do 29-12-2011r.
2.wypowiedzenie OC wysłane 30.11.2011r.dowód- potwierdzenie nadania przesyłki poleconej ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
3. brak zwrotki
4. 2 telefony do Allianza 14.12.2011r - czy wypowiedznie dotarło? Za drugim razem doradca informuje, że dotarło.
5. 05.04.2012 otrzymałem listem zwykłym od Allianza pierwsze wezwanie do zapłaty składki za automatycznie przedłużone OC, w którym piszą - skrócie- dawaj kasę, bo nie zapłaciłeś, bo jak nie to odsetki, wpiszemy do Rejestru Długów BIG S.A, masz na to misiąc od otrzymania wezwania
6. telefon do Allianza tego samego dnia- pierwsze pytanie doradcy czy mam dowód dostarczenia przesyłki? ja, że mam. to przesłać proszę faksem lub mailem. Przypominam, że akcja się dzieje w Wielki Czwartek o 15:30.
7. zagotowałem się.
8. 06.04.2012 godz. 9:00 jestem na poczcie i składam reklamację przesyłki poleconej ponieważ nie otrzymałem zwrotki stanowiącej dowód dostarczenia wypowiedzenia w terminie.
9.przesyłam zaraz potem te papiery do Allianza faksem i mailem
10. 17.04.2012 otrzymuję z poczty pismo z potwierdzeniem, że wypowiedzenie dostarczono 07.12.2011r. i odebrał je uprawniony pracownik Allianza, a na towód tego faktu duplikat zwrotki.
11. dzisiaj wysłem te pisma faksem i mailem do Allianza i dzwonię. Nikt nie odbiera. Zostawiam numer. Oddzwania doradca - skrócie- czego chce? ironicznie pyta doradca. tłumaczę. Sprawa??? ta??? została zamknięta w dniu 12.04.2012r. informuje doradca. Pytam czy dostanę od nich dokument potwierdzający ten fakt. Nie - pada odpowiedź.

I teraz mam pytanie do forumowiczów? Myślicie, że warto iść z tym do sądu po zadośćuczynienie? Poczułem się gorzej potraktowany przez Allianza niż podczłowiek przez Gestapo w 1940? W jakim my k.u.r.w.a kraju żyjemy? Nie mam nawet złotówki długu u nikogo, nic nie wyłudziłem, nie miałem żadnej szkody zgłoszonej z tej polisy, ani żadnej innej, a Allianz mnie potraktował jak bydlę? W innym kraju niż Polska dostałbym takie odszkodowanie za takie traktowanie, że nie musiałbym nic robić do końca życia, a w Polsce co można z tym zrobić?