Wczoraj zabrałem się za wymianę dachu w Cadillacu. Wszyscy których pytałem czy warto robić samemu odpowiadali, że lepiej oddać dach w ręce specjalistów, niestety trudno mi było znaleźć dobry warsztat i zabrałem się za dach sam
W końcu m.in. po to kupiłem ten samochód, żeby w takie smutne jak pi**a dni móc sobie wieczorami podłubać w garażu

Zanim zabrałem się za robotę przeczytałem dokładnie 35 stron po angielsku instukcji, przeszperałem wszystkie możliwe fora internetowe, obejrzałem wszystkie filmiki na youtube o wymianie dachu itp. Generalnie nigdzie nie było dobrze opisane jak wymienia się dach tego typu, który mam w Cadillacu:/ Został mi aparat fotograficzny, żeby w razie czego zerknąć jak wyglądało wcześniej, no i stary dach, żeby dokładnie odtworzyć gdzie co było klejone, zszywane itp..

Kupione przeze mnie narzędzia to:
nitownica + nity
zszywacz tapicerski + pudełko zszywek (tutaj nie oszczędzałem, bo byle jaki zszywacz raczej nie dałby rady)
dodatkowy klej tapicerski (niektóre elementy kleiłem innym klejem niż był w zestawie)
2 pędzelki do kleju (lepiej by było nakładać klej pistoletem, ale że nie mam kompresora to kupiłem pędzelki)

Dodatkowo trzeba mieć takie rzeczy jak nożyczki, komplet kluczy (zwykłe, nasadowe, gwiazdki), śrubokręty, miarę, taśmy i woreczki do segregowania i opisywania zdemontowanych elementów.

Wczoraj i dzisiaj zdążyłem wstępnie założyć nowe poszycie, ale w poniedziałek od rana muszę wszystko wyregulować, ponapinać i przejechać się do lakierni, żeby nagrzać na kilka godzin do temp ok 35 stopni (producent zaleca 3 dni na słońcu, a że słońca nie ma, to zostają lampy w lakierni )

Następna wymiana na szczęście dopiero za min 10 lat