Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Yugo Koral 60 EFI
»
Wrocław - Budapeszt, czyli wypad na Węgry (1500 km)
Wpis w blogu auta
Yugo Koral
Dodano: 15 lat temu
Blog odwiedzono 2908 razy
Data wydarzenia: 14.09.2010
Wrocław - Budapeszt, czyli wypad na Węgry (1500 km)
Kategoria: podróż
Trasa tam: Wrocław - Gliwice - Rybnik - Jastrzębie Zdrój - Cieszyn - Žilina - Bratysława - Győr - Budapeszt
Wyjazd z Wrocławia w piątek, godzina 23.00
Na miejscu byliśmy ok 8:30
Udało się tanio znaleźć nocleg w hostelu (10 euro/osoba/dzień) w samym centrum Pesztu. Co ciekawe mają ciekawe przeliczniki na forinty. Mieliśmy taką sytuację, że pierwszy nocleg spaliśmy w jednym hostelu na 4. piętrze, a drugi dwa piętra niżej. W pierwszym 10 euro przeliczyli na 8800 forintów, w drugim na 11400... Tak czy siak, taniej się już chyba nie da
Pierwszy dzień zwiedzanie Pesztu. Drugi Buda. W poniedziałek przeparkowanie samochodu ze strefy. Na szczęście przez weekend można parkować wszędzie za darmo, a w międzyczasie dowiedziałem się gdzie znaleźć darmowy parking nie za daleko centrum. W strefie można parkować maksymalnie 3 godziny, a parkingi płatne są miedzy 8 a 20.
Komunikacja miejska bardzo rozbudowana. Tramwaje wszędzie mają własne pasy ruchu, 4 linie metra i kolejne w budowie. Warto zobaczyć metro, szczególnie na Moszkva ter, gdzie ruchome schody w dół są naprawdę baaaaardzo długie.
W drodze powrotnej, trzeciego dnia wybraliśmy się również do Wyszehradu oraz miejscowości Esztergom.
Pierwsze, żeby zobaczyć zamek, szczególnie że tyle się mówi o grupie wyszehradzkiej, więc warto zobaczyć z czym się to wiąże.
W Esztergom znajduje się największa bazylika na Węgrzech i jedna z największych w Europie (http://pl.wikipedia.org/wiki/Bazylika_w_Ostrzyhomiu).
Wyjechaliśmy ok. 16 z Budapesztu, co wiązało się z większym ruchem na drogach, ale nie było najgorzej i nie utknęliśmy nigdzie w korku. Droga numer 11 na północ i wzdłuż Dunaju bardzo dobra i przyjemnie się jechało.
Dalej ustawiliśmy nawigację na Bratysławę i kierowaliśmy się na autostradę.
Do Wrocławia dojechałem ok 4 nad ranem.
Wycieczka bardzo udana, polecam wszystkim. Warto odwiedzić te miejsca.
Teraz trochę o motoryzacji
Na Węgrzech samochody są w zasadzie takie jak u nas, z wyjątkiem tego, że zamiast polonezów i maluchów, jeżdżą Trabanty, Łady i stare Skody.
Gaz jest bardzo drogi na Węgrzech i bardzo trudno dostępny. Nazywa się Autogaz i dużo stacji musiałem odwiedzić by go znaleźć.
W końcu udało się przed wjazdem na autostradę (z drogi nr 13 na autostradę w kierunku Győr). Cena 180 forintów (2,53 zł). A na autostradzie niedaleko słowackiej autostrady ponad 200 forintów!!!
W Czechach i Słowacji gaz tankuje się samemu, ale ja zawsze proszę kogoś z obsługi by mi zatankowali. Nie ma z tym większych problemów. W Bratysławie przy autostradzie płaciłem ok. 0,54 euro (2,22 zł) za LPG.
Trasa łącznie ok 1500 km, w samochodzie 4 osoby plus bagaż. Spalanie na poziomie 8,7 l LPG na autostradzie trzymając się prędkości 120 km/h. Podróż drogą numer 11 do Esztergom zaowocowała spalaniem ok 7,5 l LPG.
Winietę na Słowację kupuję zawsze na stacji Slovnaft w Žilinie (4,9 euro), a na Węgry kupiłem przy granicy. Zatrzymałem się na przejściu i tam w budkach można było nabyć winiety (większość kierowców tak robiła). Niestety nie mają tam terminali i nie można płacić kartą. Czyli albo płacimy 7,5 euro i czujemy się oszukani, albo mamy ze sobą 1530 forintów. Ja niestety nie miałem forintów ze sobą.
I ważna uwaga. Ludzie na Węgrzech nie znają języków obcych. Albo inaczej, języki obce są im obce. Bardzo ciężko się dogadać tym bardziej, że mają język niepodobny do żadnego innego z krajów sąsiadujących. W samym Budapeszcie możemy próbować angielskiego. Przed wyjazdem wyczytałem, że więcej ludzi zna niemiecki. Niestety po niemiecku nigdzie nie udało się dogadać (więc chyba trzeba to włożyć między bajki).
Panie w sklepach nigdzie nie mówiły w innym języku niż po węgiersku, ale każda ma duży kalkulator (naprawdę każde i wszędzie mają duże kalkulatory
Generalnie nie jest najgorzej z dogadaniem, ale warto pamiętać że angielski i "migowy" to podstawa jednak.
Jak kupowałem jakiegoś gyrosa to musiałem posługiwać się "migowym" żeby dostać widelec
Poza tym ciężko nastawiać się na imprezy. Życie towarzyskie w Budapeszcie nie istnieje. Pubów jest mało, zwykle są puste, albo siedzi w nich garsta turystów. Ciężko znaleźć jakąś przyjemną knajpkę z nie za drogim jedzeniem (poza wszelkiego rodzaju McDonaldami czy PizzaHut). Pizzerii nie widziałem ani jednej!
To nie jest tylko moja opinia, bo spotkani w hostelu Polacy, którzy byli wcześniej niżmy, potwierdzili nasze obserwacje.
Podsumowując. Wyjazd bardzo udany. Nie było żadnych problemów. Nikt nie narzekał w samochodzie
Najnowsze blogi
Dodano: 17 dni temu, przez darek-k
Od początku
stuki zaczęły się 2 listopada 2025
doradców na FB i lokalnych co nie miara
podejrzenia padały że to panewki lub
-- rozrząd - przy okazji rozrząd nowy założony
-- wtryski ...
3
komentarze
Dodano: 18 dni temu, przez darek-k
w niedziele 16 listopada 2025 awaria znaleziona, powodem tego pukania metalicznego jest i było koło zamachowe które jest tak skonstruowane że ma trójramienną sprężystą blachę przymocowaną ...
5
komentarzy
Dodano: 19 dni temu, przez giernal
W sierpniowym wpisie wspominałem o zamyśle zmiany samochodu. U mnie zazwyczaj od planów do czynów długa droga, ale tym razem było inaczej.
Po trzech tygodniach od publikacji tekstu ...
44
komentarze
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych

Moje auta
Moje konto
Blogi
Wiadomości
Znajomi
Społeczność
Grupy

Przejechany dystans: 1569 km (w tym 35 km na benzynie)
Spalanie LPG: 8,17 :D
a schoooody ...