Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Mazda 3 MPS Diablo » Weekendowe wojaze







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Mazda 3
  • przebieg 112 513 km
  • rocznik 2007
  • kupione używane w 2010
  • silnik 2.3 MZR DISI Turbo
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 940 razy
Data wydarzenia: 06.07.2010
Weekendowe wojaze
Kategoria: podróż
Witajcie.
Ostatni weekend dla Czechow byl dlugim, 4 dniowym urlopem. Zastanawialismy sie z zona, co mozna robic przez 4 dlugie, sloneczne dni. Mielismy plan wyjechac na wczesniej opracowana trase po Austrii. Jednak nie odwazylem sie wyruszyc w 1500km trase z zepsutym amortyzatorem i tuz przed okresowym przegladem. Zdecydowlismy odlozyc te podroz na ktorys z nastepnych weekendow, lub do momentu jak wszystko bedzie sprawdzone i naprawione.

Nadal jednak stalismy przed dylematem, co poczac z tymi czterema dniami. Nie moglismy podjac decyzji obejmujacej wszystkie 4 dni na raz. Co dzien wpadal nam nowy pomysl na nowa wycieczke. Jednego dnia byla to calodniowa wycieczka, innego - wymyslona i zrealizowana tuz przed zachodem slonca :) W koncu przez wszystkie dni dlugiego weekendy wyjezdzalismy az 4 razy. Nie obylo sie bez przygod, zabawnych a czasem stresujacych sytuacji.

Dzien 1, piatek. Mala Ameryka
Juz w ciagu dnia wiedzielismy, ze gdzies musimy pojechac. To nie podlegalo dyskusji. Padlo na tak zwana "Mala Ameryke". Sa to stare nieczynne kamieniolomy, ktore zostaly przeksztalcone w turystyczna atrakcje. Odleglosc do "Malej Ameryki" wynosi jakies 35km z Pragi. Malo, stanowczo za malo na piatkowa wieczorna podroz. Usiadlem do goole maps i jak mam w zwyczaju, zaczelem jezdzic "pointerami" po mapie. Efekt: z 35 km zaplanowalem trase 150km. Celem zostala Mala Ameryka, jednak powrot do domu to ogromy okrag, trasa przechodzaca przez geste lasy, tame i mnostwo malych wsi i miasteczek.
Wyruszylismy dosc pozno... gdzies ok 19:00...
Wedlug google i gps droga do kamieniolomow jest prosta, przyjemna, asfaltowa. I prawie wszystko sie zgadza. No moze z tym wyjatkiem, ze polowa z tych drog albo nie istnieje, albo jest oznaczona zakazem wjazdu. Mielismy niezly ubaw wiezdzajac na teren wciaz dzialajacego kamieniolomu zwanego "Wielka Ameryka". Zirytowany faktem, ze czesc drog nie istnieje (choc powinna) olalem zakazy wjazdu. I tak o malo nie trafilismy pod kola olbrzymiej wywrotki, ktora z latwoscia zmiazdzylaby nasz samochod i przejechala po nim jak po niewielkim wzniesieniu. Kierowcy wywrotki nawet przez mysl nie przeszlo, zeby zwolnic, o zatrzymaniu nie wspominajac :) Dalem po heblach, wsteczny i na pelnym gazie dawaj do tylu i do pierwszego skrzyzowania! Uff, udalo sie! Wywrotka pojechala dalej. W koncu, zdajac sie bardziej na intuicje a nie wskazowki GPSa jakos dotarlismy do Malej Ameryki. Kamieniolom robi wrazenie, Sami zreszta zobaczcie na zdjeciach. Mam male ale. Parking jest bardzo niepozorny a znalezc wolne miejsce do wykonania zdjec graniczy z cudem. Tyle zakochanych par w jednym miejscu to ja jeszcze nie widzialem. Miejskie parki odpadaja w przedbiegach :)
Nasyciwszy sie widokami i pierwsza porcja kanapek, wyruszylismy w droge powrotna, ktora jak juz wspomnialem byla zmodyfikowana. Okazalo sie, ze baaardzo zmodyfikowana! Zrobilo sie juz ciemno. Zdazylismy zatrzymac sie jeszcze w polu pelnym bialych makow i wykonac serie zdjec. A potem zapadla ciemnosc. GPS prowadzil wedlug wyznaczonych wczesniej koordynatow. Punkty na mape nanioslem uzywajac dlugosci i szerokosci geograficznej. I wszystkie drogi nie mialy nazw. No i sie zaczelo. Takiego nocnego offroadu jeszcze nie przezylem. Jechalismy po lesnych drogach, nad urwiskami, w kompletnym mroku. Zona nagrala film. Jesli ktos ma cierpliwosc - zapraszam do obejrzenia i posluchania. Komentarze i rozmowy... Buahahaha. W koncu trafilismy na asfaltowke. I koncowa czesc podrozy przebiegla bez problemow. Dodam tylko, ze tama okazala sie zwykla tama :D Nic specjalnego, czy godnego uwagi.
Do domu wrocilismy grubo po 1 w nocy :)

Dzien 2 , sobota
Juz poprzedniego dnia doskonale wiedzielismy, ze na jednej wycieczce weekend sie nie skonczy. Po sniadaniu usiedlismy do laptopow i zaczelismy szukac, gdzie i co ciekawego mozna obejrzec w okolicy. Szybko zdalismy sobie sprawe, ze okolice to juz znamy io trzeba spojrzec na mape nieco szerszym katem. Nic jednak ciekawego nie moglismy znalezc. Wtedy zajrzalem do apliakcji od gps-a i znalazlem to, czego szukalem. Trasa do Marianskich Lazni. Droga, jaka lubimy - omija autostrady. No, ale oczywiscie jeden punkt docelowy to stanowczo za malo. Dorzucilismy jeszcze po drodze jeden punkt - muzeum czeskiego kolejnictwa. Trasa byla gotowa, mozna bylo ruszac.
Droga byla faktycznie bajeczna.... w wiekszosci. W polowie asfalt byl tak koszmarny, ze przy nim polskie drogi sa gladkie jak lustro. Dziury zasypane zwirem, juz w wiekszosci wyplukanym. Dziury, wyrwy, nierownosci, DZIURZYSKA! Piatkowy lesny offroad to pestka w porownaniu z tym, co przezylismy tego dnia. Na szczescie to byl tylko fragment drogi. Muzemu kolejnictwa to byl powrot do najmlodszych lat. W zyciu bym nie powiedzial, ze bede skakal jak dzieciak na widok olbrzymich lokomotyw i parowozow :) Spedzilismy tam 2 godziny i wyruszylismy w dalsza droge. Okolica przepiekna, z mnostwem pszczelich gospodarstw. Postanowilismy kupic miod u jednego z gospodarzy. Wjezdzajac w poblize posesji nie zauwazylem ogrooomnego rowu ciagnacego sie przez sam srodek zwirowanej drogi. I oczywiscie musialem w niego wjechac. Uslyszalem tylko jeden glosny ZGRZZYYYT! Efekt ogledzin samochodu nie nalezal do tych, ktorych spodziewamy sie podczas podrozy. Wyrwalo mi lewa i prawa czesc blotnika lamiac przy tym wiekszosc zatrzaskow (widoczne na zdjeciach). Na szczescie blotnik nadal sie trzymal... tak na "slowo honoru", ale zawsze. Na domiar zlego gospodarz mial dos sprzedania 5 litrow miodu i nie chcial sprzedac ani litra mniej. A po cholere mi 5 litrow?! Wyruszylismy bez miodu i z urwanym blotnikiem... Miodzio! :/ Dalsza droga przebiegala bez problemow. Jenak Marianskie Laznie, miasto SPA, ponoc piekne i urokliwe okazala sie jednym wielkim nieporozumieniem. Zwykle, miasteczko, z duzym parkiem. Nic specjalnego. Dlugo tam nie zabawilismy, krotki spacer i do domu!
Staram sie byc w miare dokladnym podczas planowania podrozy. Obliczam ile mozemy przejechac na aktualnej ilosci paliwa i dodaje stacje benzynowe tak, by bez stresu do nich dojechac i napelnic bak. Niestety, tym razem w moich obliczeniach zabraklo jednego waznego elementu. Nie wszystkie stacje posiadaja benzyne 98 oktanowa. Dojezdzajac do stacji komputer pokazywal, ze zostalo mi jeszcze 12km drogi. I super, obliczylem prawie co do kilometra. Tylko, ze... owa stacja nie miala akurat tego paliwa, ktore jest mi potrzebne. Musialem z bolem w sercu nalac 5 litrow 95-tki i poszukac w internecie stacji w poblizu, ktora taka posiada. Szczescie w nieszczesciu, ze w ten weekend jestem na dyzurze (24h on-call, support sieci SAN, NAS i calego storage-owego ustrojstwa) i mialem przy sobie modem usb. Moglem sie bez problemu podlaczyc do sieci. Odpilismy 15km do Pilzna, gdzie samochod dostal swoje 98 oktanow i juz bez przeszkod dotarlismy do domu.

Dzien 3, niedziela
Tego dnia nie mielismy kompletnie pomyslu na podroz... dopoki moja zona nie zaczela szperac po googlach :D :D I wyszperala. Male niemieckie miasteczko calkowicie oszczedzone podczas II wojny swiatowej. Amberg. Tym razem trasa mial przebiegac samymi autostradami. Aby wyruszyc w szybka trase, musialm cos zrobic z blotnikiem. Pomocymi okazaly sie Dremel i plastikowe opaski zaciskajace. Wywiercilem dziury na koncach blotnika oraz w nadkolach i przeciagnalem przez nie opaski. Zderzak teraz wyglada prawie jak nowy.... Prawie, bo niestety zatrzaski pod reflektorami za cholere nie chca trzymac gornej czesci blotnika. Mimo wszystko samochod byl gotowy do drogi. Jechalo sie fantastycznie. Nie moge powiedziec, ze do konca zgodnie z przepisami, ale autostrada w Czechach byla praktycznie pusta. Co chwile tylko slychac bylo glosny stuk rostraskajacego sie o szybe robaka. Byly te zolte, byly biale i jeden olbrzymi, ktory zostawil krwawy slad na szybie z okiem wlacznie!. Jednak w pewnym momencie uslyszelismy stuk nieco rozniacy sie od reszty. Nie da sie ukryc, ze sie zdenerwowalem. Pierwsza moja myslo bylo to, ze pod naporem wiatru nie wytrzymaly opaski. Zjechalismy na najblizsza stacje i co sie okazalo? Blotnik trzyma sie bez zarzutu, tylko... wyrwalo zaslepke od sruby mocujacej przednia szybe, taka mala czarna mieszczaca sie tuz przy wycieraczce. Jak i dlaczego - cholera wie :) Jedno jest pewne - samochod zaczyna mi sie rozlatywac :D :D Niby pierdola, ale wkurza... Mimo uszkodzonego amorka, nie moglem odmowic sobie szalenstw na niemieckiej autostradzie. 50km pedzenia z predkoscia grubo ponad 200km/h :) Niestety, kazdy kij ma dwa konce. Nie wyczulem predkosci przy zjezdzie z autostrady i wjechalem w zakret delikatnie mowiac... nieco za szybko. Dziekuje teraz tworcom Mazdy za tak dobry uklad hamulcowy i ABS. Bez tego skosilbym wszystkie slupki na zakrecie. Musze przyznac, ze doswiadczenie to dalo mi sroga nauczke.
Dojechalismy do miasta. Piekne. Niemieckie miasteczka maja to cos. Sa poukladane, schludne, urokliwe. I ludzie sa przyjazni. Jak to mniej wiecej wygladalo - przedstawiam na zdjeciach. Bylo nam jeszcze malo. W drodze powrotnej zahaczylismy o kolejne niemickie miasto: Weiden in der Oberpfalz. Wypilismy tam kawe, chwile pozwiedzalismy rynek. Co nas zachwyclio - to budownictwo. Dawno nie widzialem tak dziwnych a zarazem pieknych domow.
Tym razem zatankowalem w Niemczech. Tak, by uniknac powtorki z sobotniej beznynowej przygody. Powrot odbyl sie bez przeszkod i ze wzgledu na padajacy deszcz - bez szalenst. Do domu dotarlismy znow mocno po polnocy.

Dzien 4, poniedzialek.
Jak to mozliwe, ze 3 dni ciaglej jazdy nadal nas nie nasycilo? Jak, nie wiem, ale pewne jest, ze musielismy znow wyruszyc. Plan zostawilem zonie, bo sam nie mialem kompletnie pomyslu. Celem ponownie okazaly sie Niemcy. Miasto tuz przy Czeskiej granicy lezace przy Bawarskim Parku Naturalnym (Naturpark Oberer Bayerischer Wald). Miasto zwie sie Furth im Wald. Ze wzgledu na warunki atmosferyczne i tlok na drogach nie moglem pozwolic sobie na choc odrobine szalenstwa. Wolna jazde zrekompensowaly mi widoki i pejzaze, ktorymi przy normalnej jezdzie nie mam mozliwosci sie zachwycac. Miasteczko jest rownie urokliwe, jak 2 pozostale, jednak architektura jest zupelnie inna. Jest to polaczenie miejskich zabudowan z gospodarstwami rolnymi. Miasteczko ma wspanialy rynek, piekne kamienice, na tylach ktorych stoja szopy, magazyny na zboze, obory, itp. W calym miescie czuc charakterystyczny zapach wsi!
Droge powrotna zaplanowalem przez Srodek Wspomnainego wyzej parku. Niestety Durny GPS nie wpadl na to, ze wiekszosc z nich jest albo nie przejezdna (za waska) albo opatrzona zakazami wjazdu. Wylaczywszy urzadzenie wspinalismy sie 1000 mnpm drogami waskimi na szerokosc 1,5 samochodu i kretymi niczym w Toskanii. Okolica bajeczna, lasy geste, mnostwo strumieni, no i te widoki z samej gory! Kosmos. Ostatnim punktem przeze mnie wyznaczonym byl osrodek narciarski w samym cetrum parku. Chcielismy napic sie tam kawy. Tylko dlaczego nie wpadlem,z e taki osrodek jest raczej altem nieczynny??? :D :D Z kawy nici, zaczal zapadac zmrok - nadszedl czas powrotu. I o dziwo! Do domu ponownie dotarlismy bez przeszkod :)

Obliczylem ile przez te 4 dni przejechalizmy kilometrow. I wyszlo mi... 1300!!! A mialem nie robic tak dlugich dystansow do momentu naprawy amortyzatora i okresowego przegladu. No coz, byly to pojedyncze wypady - wiec i strach mniejszy :)

Dzisiaj juz nigdzie sie nie ruszamy. Zamierzam umyc samochod, "wyglinkowac" i nawoskowac od nowa.


Ostatnia aktualizacja: 07.06.2011 16:43:10
Dodano: 13 lat temu
uwielbiam takie fotorelację") przepiękne widoki.
Dodano: 13 lat temu
Ładne fotki! :)
Dodano: 13 lat temu
Fotki i krajobrazy rewelacyjne :-)
Dodano: 13 lat temu
Ładniutko, świetne fotki! :)
Dodano: 14 lat temu
Genialne zdjęcia:)
Dodano: 14 lat temu
o kurde, chyba już nie mam siły czytać (zrobię to innym razem ;) ) ale foty genialne !!! pomijając tą z urwanym zderzakiem
pozdr.
Dodano: 14 lat temu
A ja się tym razem nie zachwycam, tylko Ci zwyczajnie zazdroszczę! ;)

Kiedy znów będę miał wystarczająco długi weekend, aby się te 600km w jedną stronę, opłaciło w tamte strony zajechać.. :/
Dodano: 14 lat temu
Wow. no coment :)
Dodano: 14 lat temu
Mozesz zaczynac pisanie przewodnikow kolego:)
super opis
Dodano: 14 lat temu
Dzieki wielkie :) Do dalszego opisywania zachecily mnie wasze poprzednie komentarze :)
Dodano: 14 lat temu
super opis, tylko książki pisać :)
Dodano: 14 lat temu
Naprawdę macie świetny pomysł na nudę.
Pozazdrościć wrażeń i widoków ;-)
Dodano: 14 lat temu
Super foty. Zazdroszczę wojaży:)
Najnowsze blogi
Dodano: 1 dzień temu, przez JacK
i 1/5 wygłuszenia maski wyjedzona a w zasadzie posiekana na kawałki. Przed dłuższym wyjazdem mam zasadę popatrzeć pod maskę sprawdzić olej, dolać płynu do spryskiwaczy itp. A tam widzę ...
3 komentarze
Dodano: 3 dni temu, przez giernal
Kończąc w optymistycznym tonie ostatni wpis pochwaliłem zarówno stan techniczny samochodu, jak i umiejętności żony w prowadzeniu pojazdów. Życie niestety szybko ostudziło moje pozytywne ...
9 komentarzy
Dodano: 5 dni temu, przez Egontar
Możliwe mody w DS-5, z tych które chciałbym mieć u siebie. Oczywiście sam pewnie nie brałbym się za przeróbki, tylko kto to robi w Polsce? Poza tym gdzie to wszystko kupić, bo zdolnych ...
22 komentarze
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl