Jeżdżąc po drogach w dzień coraz częściej możemy spotkać samochody z LED’owym oświetleniem. Duża część z tych samochodów ma światła zapalone tylko z przodu. Taką specyfikację oświetlenia dziennego ma mój znajomy w swoim bolidzie. Ładnie wygląda, konsumuje mało energii i wszystko było by pięknie... gdyby Michał nie trafił na pewnego funkcjonariusza policji. Służbista podczas rutynowej kontroli zabrał dowód rejestracyjny oraz wystawił mandat „za nie manie świateł” art. 51 w kwocie 100 złociszy (sic !). „Skazany” kierowca z decyzją się nie zgodził i mandatu nie przyjął. Właściciel audi kupił nowy samochód od producenta którego prarametry startowe miały potwierdzenie w polskiej homologacji. Mój kolega nie mylił się w taki sposób rozumując, ma racje !. 20 maja 2009 roku w Dzienniku Ustaw Nr 75 poz. 639 zostało opublikowane rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 4 maja 2009 r. W załączniku nr 6 do rozporządzenia dla §2. „Światła zamontowane na pojeździe powinny odpowiadać warunkom podanym w poniższej tabeli” zostały zdefiniowane warunki techniczne na światła dzienne. W pozycji 18 dla wiersza „Światło do jazdy dziennej” znajdujemy zapis definiujący „Połączenia elektryczne”:
1) powinny się automatycznie włączać, kiedy urządzenie włączające lub wyłączające silnik znajduje się w położeniu umożliwiającym pracę silnika,(przypis 45)
2) powinny wyłączać się automatycznie po włączeniu przednich świateł mijania, drogowych lub przeciwmgłowych, z wyjątkiem sytuacji, gdy światła te wykorzystywane są do wysyłania przerywanych sygnałów świetlnych w krótkich odstępach czasu,
3) przednie, boczne (jeżeli występują) i tylne światła pozycyjne, światła obrysowe (jeżeli występują) oraz oświetlenie tylnej tablicy rejestracyjnej nie włączają się, jeżeli włączone są światła do jazdy dziennej (przypis 45)
Gdzie przypis 45: Dla pojazdów rejestrowanych po raz pierwszy po dniu 31 grudnia 2009 r. W pojazdach zarejestrowanych do dnia 31 grudnia 2009 r. dopuszcza się następujące wymagania w zakresie połączeń elektrycznych: połączenie elektryczne może być takie, aby nie można było ich włączyć, jeśli nie są jednocześnie włączone tylne światła pozycyjne.
Kolega Michał czeka na termin rozprawy… Dowód w gminie odzyskał po przedstawieniu zaświadczenia diagnosty, że nie jest „wielbłądem”. Zastanawiamy się tylko czy kosztami błędnej decyzji, zaświadczenia, nerwów, zmarnowanego czasu, kosztów rozprawy oraz utraconych przychodów w związku z brakiem znajomości prawa przez funkcjonariusza ma pokryć kierowca ?