Żeby tradycji stało się zadość, dziś o 13 a w zasadzie 12:30 wyruszyłam podbijać Warszawę w celu spotkania się ze współziomkami z Mazowieckiego Klubu Opla. A było mówione ,że na 15:30...cóż znowu byłam pierwsza w związku z czym zajęłam współziomkom miejsca
Spotykamy się w drugą sobotę każdego miesiąca.

Frekwencja nie była powalająca ,bo a to jeden chory ,a to drugi nie może i weź tu się ustaw na spota - poza tym mamy w końcu okres wakacji, więc większość i tak była daaaaaaaleko poza Warszawą.

Miejsce na spot może nie jakieś wyszukane ,bo podziemia Tesco na Gocławiu, ale przy takiej pogodzie i w moim przypadku braku klimatyzacji , chłód parkingu podziemnego był zbawienny.
Przywitali się, pogadali i poszlim pić.......kawę, jednocześnie żywiąc się nadzieją,że może jeszcze się ktoś pojawi...nic z tego! 3 auta to był cały squad na dziś.

Na dojazd w miejsce spotu nie ma co narzekać, ani również nie było co narzekać na ilość samochodów.
W drodze na spot zostałam mile przywitana trąbieniem i pozdrowieniem ręką na Jerozolimkach przez grupkę panów jadących białym Golfem I ,którzy jechali na sąsiednim pasie:D
Można i tak...
Był to XIII spot z cykli spotów MKO ,z czego mój drugi wśród ludzi z MKO (dwa mnie ominęły z powodu drobnych napraw).

Znowu byłam jedyną dziewczyną na spocie z własnym autem, bo żony współziomka nie wliczam

Spot zaliczam do udanych.
Aloha!