Jak już wcześniej pisałem zaprowadziłem samochód do zacnego warsztatu na wykończenie projektu. Pomyślałem sobie tak: „fotele zdjęte może wymienić od razu dywan na nowy, koszt zakupu śmieszny za robotę tez dużo nie wezmą...”. To się zdecydowałem, decyzja zapadła, rwać. To chłopaki zerwali dywan i złapali się za głowy. Podłoga masakra. Szkoda na nią kłaść nowy dywan. Poprosiłem o wycenę na wstawienie nowych paneli podłogowych. W międzyczasie poszukałem na eBayu nowych paneli. Cena paneli i robocizny mi spasowała więc kosz remontu wzrósł o parę stówek. Mimo wszystko będę miał to z głowy. Zawiozłem panele do speca. Tam zaczęliśmy rozmawiać o tym co by jeszcze można było zrobić. Okazało się ze parę lat temu ktoś przeorał prawy bok. Przy dokładniejszych oględzinach zaczęło wychodzić ze ktoś wykonał partaninę haniebną. Zaczęła wyłazić rdza oraz bąbelki pod listwami. Chciałem tez całe auto wypolerować aby dostało błysku więc maska została kwalifikowana do położenia nowego lakieru. Wyszło trochę więcej niż się spodziewałem ale podobno tak jest kiedy chce się odrestaurować stare auto.

Jeszcze jako ciekawostkę podam jedna historyjkę. Auto kupiłem z założonym nowym układem wydechowym. Co się ukazało, amerykańscy specjaliści założyli tłumik w odwrotna stronę. Także można spokojnie stwierdzić ze wszędzie można trafić na specjalistów, niezależnie od długości i szerokości geograficznej.

Poniżej załączam zdjęcia podłogi przed i po(właściwie w trakcie) oraz prace przy matowieniu lakieru na masce i prawej stronie auta.