Rok 2012 był dla Fabii znakomity. Praktycznie żadnej awarii, same czynności obsługowe typu olej i filtry.
Liczba 13 zawsze była dla mnie szczęśliwa (przynajmniej tak mi się wydawało), więc przyjście roku 2013 nie powinno narobić problemów.
Niestety stało się inaczej. Od samego początku ten rok mi się nie układa, praktycznie w każdej kwestii. I w tym motoryzacyjnie.

W lutym uległ awarii alternator. Stało się to w mieście, na szczęście blisko pracy Teścia. Więc mnie scholował i na drugi dzień altek był nowy. Koszt 400 PLN i pół litra.

Nie minął miesiąc i coś zaczęło się dziać ze wspomaganiem. Chodziło coraz ciężej, aż w końcu wysiadło w ogóle. Bałem się o pompę, bo jej koszt jest bardzo duży.
Wstawiłem auto do swojego garażu i zacząłem go rozbierać aby dostać się do pompy. Po tym jak zdjąłem koło już wiedziałem że to nie pompa a jakiś przewód bo wszystko było w płynie.
Okazało się że się obluzował i leżał na półosi. Przetarł się w tym miejscu i płyn powoli sobie wyciekał. Wyjąłem przewód a Teściu zabrał go do spawania. Koszt 50 PLN.
Żeby uzupełnić płyn trzeba wyjąć akumulator, cały filtr powietrza z obudową i podstawkę po akumulator. Wtedy naszym oczom ukazuję się zielony korek, gdzie możemy dolać płynu.

Wszystko działa i jest okey. No może prawie okey, bo po tej naprawie, popsułem inną rzecz - ale o tym w następnym temacie...