Czołem. Przeczytałem ostatni numer czasopisma "Driver". Leży na półce, to myślę wezmę. Zaciekawiła mnie szczególnie opowieść pewnego Czecha, jak kupił Plymoutha GTX 1969. Mają ludzie serce! W USA czasem robią wyprzedaże nieopłaconych magazynów no i w jednym takim stał ów Plymouth. Czech spóźnił się na wyprzedaż, ale nowy właściciel nie dawał rady z remontem, więc mu sprzedał. Gdy kontener przybył do Czech, okazało się, że GTX ma wymontowany silnik i gdzieś się zgubił. Niejeden dostałby zawału, ale ten Czech spokojnie poszukał silnika do Plymoutha z 1969 i znalazł (z 1969). No i po 3 latach odpalił 370KM. Pisze, że przy pracującym na biegu jałowym nie da się rozmawiać, ale na trasie już słychać rozmówcę. Fajnie.
Pozostałe artykuły już nudniejsze. Może jeszcze ten Chevrolet El Camino... Naprawdę śliczny. Jak piszą: za ładny by pracować. No i oczywiście Chevy Blazer. Szacunek
Ale są i kwiatki. Możemy się na przykład dowiedzieć, że firma RAM, która ma logo głowę barana, ale ostatnio pozostawiła ją tylko na kierownicy, a na masce ma tylko swą nazwę RAM. No cóż, rzeczywiście może się zakręcić w głowie, bo nie wiadomo dlaczego słynny Dodge RAM po zdobyciu korony najlepszego pick-upa Ameryki, jest teraz sprzedawany jako PICK-UP RAM. Może zawiłe prawnicze sztuczki, by uniknąć podatków? No, ale jak się pisze do specjalistycznego czasopisma, to wypadałoby wiedzieć o muflonie.
A tak na marginesie - to nowe pick-upy amerykańskie robią spore wrażenie...