Komentarze i wpisy, które pojawiły się po moim ostatnim motoblogu „Auta 100 KM - problemy z halasem skłoniły mnie do dokładniejszego zajęcia się tym problemem w moim aucie. Kilka dni temu pokonywałem A2 trasę do Konina i postanowiłem to wykorzystać. Profesjonalnym decybelomierzem zmierzyłem hałas przy prędkości 140 km/h, który wyniósł 81,3 dBC. Następnie przez kilka sekund z tą samą prędkością jechałem „na luzie”. Wynik pomiaru 79,7 dBC. A więc różnica nieznaczna. I tak zrobiłem kilka prób. Wyniki były bardzo zbliżone do siebie. Robiłem też pomiary przy prędkościach 50, 90 i 110 km/h. I tutaj także odczyty były podobne. Na postoju czy przed światłami silnika w ogóle nie słychać.
Wniosek z tych pomiarów jest jeden: to nie silnik powoduje duży hałas w i30 lecz złe, a wręcz bardzo złe jego wyciszenie. Kiedy jadę 60-ką na luzie dokładnie słyszę szum opon czy odgłosy pokonywanych nierówności. Moje poprzednie auto Golf VI był znacznie cichszym nie dlatego, że miał słabszy silnik (80 KM) ale dlatego, że był lepiej wyciszony. Prawda jest taka, że producenci samochodów masowo oszczędzają na wszystkim. Jeżeli więc Hyundai stosuje tandetne materiały wygłuszające to efekt jest taki, że jadąc autostradą 150 km/h trzeba stosować zatyczki do uszu.
Oczywiście auto można wyciszyć. W przypadku mojego i30 wygłuszyć trzeba całą podłogę łącznie z nadkolami. Sam tego zrobię bo nie mam w tym żadnego doświadczenia ani smykałki do takich rzeczy. Pozostaje więc profesjonalna firma. A profesjonalnym wygłuszaniem aut w Polsce zajmują się wyłącznie firmy typu „Car Audio” przy okazji montażu systemów audio. W moim regionie tylko jedna firma „Car Audio” jest gotowa podjąć się wygłuszenia mojego auta. Za wygłuszenie podłogi i nadkoli w zależności od użytych materiałów proponowana cena to 1500-1800 zł. Pewnie się zdecyduję ze względu na częste podróże autostradami.