Wczoraj pod wieczór wracałem wraz z żoną od moich rodziców z działki. Wyjeżdżając z Książa Wielkiego na DK 7 i podjechaniu pod pierwszą górkę zauważyłem stojące na prawym pasie auto na awaryjnych. Zanim do niego dojechałem zdążyło mnie wyprzedzić kilka samochodów. Za samochodem stała dziewczyna i machała żeby ktoś się zatrzymał, za nią wyciągnięty zapas i kilka innych rzeczy z bagażnika. Zatrzymałem się i zapytałem czy coś się stało.
Dziewczyna miała problem z wymianą koła w swoim VW New Beetle. Wyskoczyłem z samochodu, po wcześniejszym włączeniu awaryjnych i przystąpiłem do pomocy. Wymiana koła zajęła mi 5 - 10 min. To niewiele, wiem że inni zrobili by to pewnie szybciej, ale ja wole wolniej, a dokładniej. Nie chodzi mi jednak o czas, zastanawia mnie tylko jedna rzecz czemu na drogach panuje taka znieczulica i nikt się wcześniej nie zatrzymał, a z rozmowy dowiedziałem się że stała już tam jakiś czas.
Ja wychodzę z założenia że dzisiaj ja komuś pomogę, jutro jednak to ja mogę potrzebować pomocy i będę liczył na to samo, czyli pomoc, jednak widać że na tą bezinteresowną można już coraz rzadziej liczyć...