Podróżnik po wizycie na Hockenheim i 6 dniowym zwiedzaniu Szwajcarii dostarczył nas do Mediolanu. Miasto cudownej katedry i "Ostatniej Wieczerzy" Leonardo da Vinci.

Cały tydzień spędzony w północnych Włoszech pozwolił nam na pojeżdżenie po okolicy Mediolanu, a więc odwiedziliśmy Como, Bergamo, Capo di Ponte, Pawię i Monzę.

Ponieważ jesteśmy na forum motoryzacyjnym opowiem o wrażeniach z dróg.

Już kilka kilometrów za granicą Szwajcarsko-Włoską stwiedziliśmy, że kraj do którego wjechaliśmy przypomina Polskę.

Autostrady - ich sieć jest dużo gęstsza niz w Polsce ( ), ale ich wiek zaczyna się ujawniać, mają wiele spękań i dużych poprzecznych nierówności, co przy dużych prędkościach może prowadzić do katapultowania samochodu! Autostrady wprowadzające ruch do Mediolanu są nawet 4 pasmowe, a ruch na nich jest bardzo duży. O dziwo nie ma zbyt wielu ścigaczy, większość saochodów podróżuje poniżej prędkości dopuszczalnej, którą jest 130km/h. Wydaje mi się, że jest to spowodowane dbaniem przez Włochów o własną kieszeń. W czasie mojej podróży cena litra benzyny 95 była we Włoszech najwyższa i wahała się w okolicach 1.72-1.85 Euro za litr. Dla porównania cena benzyny w Szwajcarii to 1.73-1.76CHF, a frank Szwajcarski jest dużo tańszy od Euro, natomiast w Austrii zatankowaliśmy samochód za 1.48Euro za litr.

Drogi boczne - tutaj Włosci są jak Polacy, limity prędkości są nie dla nich, światło żółte to tylko nędzna sugestia, a przejeżdżanie na wczesnym czerwonym nie mniej częste jakna Puławskiej w Warszawie. Dziury jak u nas, dobra wprawka przed powrotem do kraju.

Ronda - mają ich bardzo dużo, między Como i Bergamo, na dystansie 60 km pokonałem ich chyba kilkadziesiąt! Czasami jedno za drugim, i o dziwnych owalnych kształtach. Ja lubie ronda więc nie narzekałem, ale to co mnie zaskoczyło to agresywność Włochów przy wjeżdżaniu na nie. Co najmniej 2 razy musiałem ostro hamować jadąc po rondzie przed wjeżdżającym na rondo samochodem.

Kultura jazdy - jak napisałem wyżej z respektowaniem przepisów Włosi są na bakier, ale ogólnie jeżdżą bardzo sprawnie! Piesi są na drugim miejscu, nie ma kultury przepuszczania pieszego zbliżającego się do przejścia, tak jak ma to miejsce w Szwajcarii, Niemczech czy Holandii.
Włosi lubią pozostawiać swoje samochody na jezdni w miejscach nienadających się do zaparkowania, ale wtedy włączają światła awaryjne i udają, że im się samochód zepsuł. Widzimy więc wiele zesputych BMW, Mercedesów i innych niezawodnych marek .
Bardzo dużo osób rozmawia przez telefon prowadząc samochód, 2 obrazki, które zapadły w mojej pamięci to 2 panie w Smartach jadące po autostradzie jej 3 pasem od prawej, które tamowały płynność ruchu jadąc dobre 20-30 km/h wolniej niż reszta na tym pasie ze względu właśnie na prowadzoną zażartą konwersację telefoniczną lub pisanie SMSów.

Samochody na drogach - dużo małych samochodów, wiele z nich poobcieranych w różnych miejscach. W Como bardzo dużo Smartów, stosunkowo dużo małych elektro-wózków. Nie trudno jednak spotkać także Ferrari czy Maserati, czasami żółty Lambo lub Lotus.

Wjeżdżając od strony Szwajcarii do Włoch napotaliśmy, na szczęście w przeciwnym kierunku, wielokilometrowe korki, które spowodowane były gremialnym wyjazdem Włochów na wakacje w ostatni tydzień lipca. Przez cały tydzień bałem się, że i nas to spotka przy wyjeździe, ale moje obawy się nie ziściły!

Załączam jak zawsze kilka zdjęć.